Według wstępnych danych komisji wyborczej głosowanie, podczas którego Libijczycy wybierali członków Konstytuanty, w większości obwodów wyborczych przebiegło bez większych zakłóceń.
Libijczycy po raz pierwszy od pół wieku poszli do urn, aby wybrać 200 członków Konstytuanty, która mianuje premiera oraz przygotuje struktury państwa do wyborów parlamentarnych w 2013 r. Wybrani członkowie zgromadzenia ustawodawczego nominują 60 osób, które przygotują projekt konstytucji, określającej przyszły ustrój polityczny kraju.
Po zamknięciu lokali wyborczych na ulicach Trypolisu zapanowała euforia. Setki trąbiących samochodów, z których powiewały libijskie flagi i pobrzmiewał hymn narodowy, wyjechały na ulice, aby uczcić pierwsze wybory. Według obserwatorów to kamień milowy rewolucji, w wyniku której położono kres 42-letnim rządom Muammara Kadafiego.
Pomimo deklaracji komisji wyborczej, iż głosowanie w ponad 95 proc. punktów wyborczych przebiegało sprawnie, do aktów przemocy doszło na północnym wschodzie kraju. Zginęły dwie osoby. Podczas próby zniszczenia urny w mieście Adżdabija zastrzelony został mężczyzna. Inny zginął w Bengazi w następstwie starć, do których doszło między zwolennikami i przeciwnikami wyborów.
Choć nie ma jeszcze żadnych oficjalnych statystyk, wiele osób wychodzących z punktów wyborczych deklarowało, iż głosowało na koalicję 40 partii stworzoną przez Mahmuda Dżibrila, czyli ekonomistę, który podczas libijskiej rewolucji pełnił funkcję premiera rządu przejściowego.
Wstępne statystyki mówią o 60-procentowej frekwencji.
za:PAP