„Nasz konflikt z USA uznaję za zakończony” – powiedział libijski przywódca Muammar Kadafi na uroczystości z okazji 39 rocznicy dojścia do władzy i obalenia monarchii w Libii.
„Nie będzie więcej wojen, ataków i aktów terroru” – zapewniał Kadafi. Normalizacja stosunków jest możliwa dzięki ostatecznemu porozumieniu w sprawie rekompensat dla rodzin ofiar zamachu bombowego na amerykański samolot nad Lockerbie, w którym zginęło 270 osób. Kadafi twierdzi, że Libia nie potrzebuje amerykańskiej przyjaźni, i chce tylko być zostawiona w spokoju.
Jednak stosunki amerykańsko-libijskie ulegają dalszemu zacieśnieniu, a już w piątek wizytę złoży sekretarz stanu Condoleezza Rice. Będą to pierwsze odwiedziny przedstawiciela Białego Domu od 1953 roku. Do 2006 roku Libia była na liście państw wspierających terroryzm.
Kadafi jest modelowym przykładem jak z terrorysty może zostać bywalcem salonów swoich wcześniejszych wrogów. Swoją rehabilitację zawdzięcza przede wszystkim złożom ropy. Zachód chce przyjaźnić się z Kadafim w nadziei na dochodowe kontrakty i dostęp do złóż surowców naturalnych. A Kadafi potrafi tę sytuację wykorzystać.
W weekend spotkał się premierem Włoch Silvio Berlusconim, który obiecał inwestycje w libijską infrastrukturę w ramach odszkodowań dla Libii za okres włoskiego kolonializmu. O względy Kadafiego zabiegają tez inne kraje Europy. A jeszcze niedawno ten sam Kadafi zlecał zabijanie niewinnych ludzi i podkładanie bomb w samolotach.