Kandydatka na urząd prezydenta Francji, Marine Le Pen, w ramach swojej kampanii wyborczej udała się do… Czadu. Nie pojechała jednak tam, aby spotkać się z afrykańskimi politykami, ale odwiedziła francuskich żołnierzy stacjonujących w tym kraju.
Wizyta Le Pen wzbudziła wiele kontrowersji wśród czadyjskich polityków z opozycji. Twierdzą oni, że nie powinna mieć prawa wjazdu do Czadu, z racji swoich poglądów. Określają je jako „faszystowskie”. Sama wizyta ma być dowodem na francuski neokolonializm. Tym bardziej, że zdaniem opozycji Le Pen liczy też na fundusze od czadyjskich władz, dotychczas hojnych wobec Paryża, którego wsparciu zawdzięczają trwanie u sterów rządów.
Sama Le Pen nie odniosła się do sprawy swojej wizyty. Ma ona wpisywać się w zapowiadaną przez nią wojnę z islamistami i terroryzmem. W Czadzie stacjonuje obecnie 3 tysiące francuskich żołnierzy, których celem jest stabilizacja sytuacji w niespokojnym regionie pogranicza Sahary i Afryki Subsaharyjskiej.