6 listopada mija kolejna rocznica tzw. Zielonego Marszu, który stanowił wstęp do okupacji Sahary Zachodniej przez Maroko. Czym był ów marsz?
Zielony Marsz był przede wszystkim demonstracją siły, która miała skłonić hiszpańskie władze do przekazania Sahary Zachodniej, wówczas kolonii Madrytu, na rzecz Maroka. Siła ta nie przejawiała się jednak w uzbrojeniu uczestników marszu, ale w ich liczbie. 350 tysięcy Marokańczyków zebrało się w miejscowości Tarfaja w południowo-zachodnim Maroku, czekając na sygnał od marokańskiego króla Hassana II, aby wkroczyć na zachodniosaharyjskie terytorium. Manifestantom towarzyszyły flagi, portrety monarchy i zielony kolor, który miał nawiązywać do symboliki islamu. Kiedy maszerujący dotarli do granicy z hiszpańską kolonią, Hiszpanie zabronili swoim żołnierzom otwierania ognia do manifestantów w celu uniknięcia rozlewu krwi.
Marokańczycy chcieli postawić Hiszpanów i sąsiadującą z Marokiem Algierię, która wspierała aspiracje niepodległościowe Saharyjczyków, przed faktem dokonanym. Na zachodniosaharyjskie terytorium przeniknęli też marokańscy żołnierze – już 30 października 1975 roku, którzy w północno-wschodniej części Sahary Zachodniej mieli przygotować się na ewentualne kontruderzenie ze strony Algierczyków. Po drodze napotkali jedynie na sporadyczny opór Saharyjczyków, zjednoczonych pod sztandarem POLISARIO – ugrupowanie walczące o wolną Saharę Zachodnię.
Marokańczycy wkroczyli na terytorium Sahary Hiszpańskiej – tak nazywano Saharę Zachodnią w okresie kolonialnym – bo rościli sobie prawo do jej posiadania. Wywodzili je z przekonania, że Sahara Zachodnia zawsze była integralną częścią Maroka. Do tych roszczeń dołączyła Mauretania, która chciała przejąć południową część zachodniosaharyjskiego terytorium. Saharyjczycy, którzy od 1973 roku walczyli o dekolonizację swojej ziemi, stawali się w tej sytuacji zagrożeniem dla aspiracji terytorialnych Maroka i Mauretanii. Hiszpania, która znajdowała się wówczas w dość skomplikowanej sytuacji politycznej, postanowiła wycofać się z kłopotliwej kolonii. W tym celu hiszpańskie władze zaczęły negocjacje z przywódcą Saharyjczyków, El Oualim.
W tym samym czasie Maroko zgłaszało swoje prawo do Sahary Zachodniej, domagając się od Międzynarodowego Trybunały Sprawiedliwości jego uznania. Trybunał, chociaż przyznał, że niektóre z saharyjskich plemion składały hołd sułtanowi Maroka, nie zgodził się z opinią Marokańczyków. Według Trybunału nie istniał żaden związek terytorialny między Marokiem a Saharą Zachodnią, poza wspólną granicą. Trybunał przyznał też prawo do dysponowania Saharą Zachodnią jej mieszkańcom, podobnie jak prawo do samostanowienia, i odrzucił marokańskie roszczenia.
W odpowiedzi na ten niekorzystny wyrok król Hassan II zwołał Zielony Marsz, który miał przyłączyć Saharę Hiszpańską do Maroka. Madryt postanowił wycofać się z Sahary i usiadł do negocjacyjnego stołu, tym razem z Marokańczykami. Hiszpanie bali się powtórki sytuacji, z jaka miała miejsce w portugalskich koloniach w Afryce, gdzie wybuchły wojny przeciwko kolonialnemu panowaniu. W kontekście Sahary Zachodniej najpewniejszym gwarantem spokojnego wyjścia z Afryki było Maroko. 14 listopada 1975 roku w tzw. układzie z Madrytu Sahara Zachodnia została podzielona między Maroko a Mauretanię. W zamian Hiszpanie zagwarantowali sobie 35 procent udziałów w wydobyciu zachodniosaharyjskich fosforytów i prawo do połowów w zachodniosaharyjskich wodach. W rezultacie doszło do rozbioru Sahary Zachodniej, zanim zdążyła stać się wolnym krajem.
Zielony Marsz stanowił środek zapobiegawczy przeciwko ewentualnemu referendum w sprawie przyszłości Sahary Zachodniej. Hassan II nie chciał do niego dopuścić, bo nastroje wśród Saharyjczyków sprzyjały postulatom niepodległości Sahary Zachodniej. Demonstracja siły nie była aż tak spektakularna. Tylko niewielka część uczestników Zielonego Marszu weszła na zachodniosaharyjskie terytorium. Z perspektywy Madrytu wyglądało to zupełnie inaczej. Hiszpania, której ówczesny lider, generał Franco znajdował się na łożu śmierci, nie potrafiła trzeźwo ocenić sytuacji. Zaraz po 9 listopada, kiedy Hassan odwołał Marsz, Madryt podjął decyzję o przekazaniu swojej saharyjskiej kolonii, jej dwóm sąsiadom, Maroku i Mauretanii. O ile Mauretania wycofała się z Sahary bardzo szybko, nękana przez POLISARIO, to Maroko jest obecne na jej terytorium do dziś i nie zmienia swojego stanowiska w sprawie referendum o przyszłości Sahary Zachodniej.
Saharyjczycy dziś są dla Marokańczyków ludźmi gorszej kategorii. Ci, którzy zostali na rodzinnej ziemi, są wciąż poddawani prześladowaniom. Ci, którzy są na wygnaniu, nie mogą wrócić do swoich domów. Nie mają też szczerych „przyjaciół” na arenie międzynarodowej. Wsparcie Algierii jest motywowane złożami surowców mineralnych Sahary Zachodniej. Algierczycy widzieliby tam swoją strefę wpływów, a nie Marokańczyków. Problem Saharyjczyków polega dziś na tym, że są zbiorowością, która została wepchnięta między silniejszych sąsiadów. Inną przeszkodą jest fakt, że Maroko znaczy zbyt wiele z punktu widzenia interesów światowych potęg, by stawiać je pod ścianą i nakazywać Marokańczykom opuszczenie Sahary Zachodniej. Saharyjczycy, których wielu mieszka na wygnaniu, być może nie będę mieli, gdzie wracać. Od 1975 roku Maroko zrobiło już prawie wszystko, aby uniemożliwić im powrót i prowadzi proces kolonizacji zachodniosaharyjskiego terytorium, osiedlając tam Marokańczyków.
FAI