Jednemu z najbardziej utalentowanych napastników na boiskach pierwszej ligi jakoś nie dane jest zagranie w ekstraklasie. Droga 21-letniego Nigeryjczyka do ligowej elity w Polsce jest wyjątkowo długa i wyboista. Zimą wydawało się, że Nwaogu jak nic podpisze kontrakt z którymś z naszych ekstraklasowych klubów.
Najpierw spekulowano, że trafi do Lecha Poznań. Potem pojawił się temat gry w Cracovii i Widzewie Łódź. Na dziś piłkarzowi z Afryki najbliżej do gry w jedenastce z Krakowa, ale kontraktu z „Pasami” jak nie podpisał, tak nie podpisuje. Wszystko przez piłkarskich menedżerów, a raczej przez ich pazerność…
Po części Nwaogu sam jest sobie winien, bo ma podpisaną umowę z dwoma piłkarskimi agentami. Z polskiej strony jest to Jarosław Kołakowski, a z zagranicy chodzi o Pavela Zikę z Pragi. Obaj panowie kłócą się teraz o prowizję dla siebie z kontraktu zawodnika.
– Nikt nie myśli tu o tym, żeby jak najlepiej wyszło dla dobra piłkarza. Chodzi tylko o prowizję z podpisanego kontraktu. Skończy się tak, że na rok przedłużę umowę z Flotą i nikt nie zarobi na moim transferze – mówi zrezygnowany zawodnik, który jesienią na boiskach naszej pierwszej ligi zdobył aż trzynaście goli dla zespołu ze Świnoujścia.
Michał Zichlarz,
Afrykagola.pl