Kenijskie wojska stały się oficjalnie częścią kontyngentu pokojowego Unii Afrykańskiej w Somalii (AMISOM). W sobotę minister obrony Kenii, Jusuf Hadżi, podpisał w tej sprawie porozumienie.
Kenijczycy od dawna z niepokojem patrzyli na rozwój sytuacji u swojego północnego sąsiada. Somalia ogarnięta chaosem i wojną domową, była źródłem destabilizacji na terenach pogranicza.
Już wcześniej, w październiku 2011 roku, do Somalii wkroczyły kenijskie wojska, w reakcji na porwania i serię ataków, których dopuścili się Somalijczycy z islamistycznego ugrupowania Al-Szabab. W grudniu UA zaprosiła oficjalnie Kenijczyków do przyłączenia się do misji pokojowej w tym kraju.
Obecność wojskowa Kenii może pomóc w pokonaniu islamistów. Problem w tym, że Somalia jest rozerwana na szereg innych zwalczających się frakcji, a ostatnie dwie dekady pokazały, że jedną grupę watażków zastępuje kolejna. Z zaprowadzeniem pokoju nie poradziły też sobie siły pokojowe z USA na czele. Duże straty zadane przez somalijskich bojowników i chaos sprawiły, że Amerykanie, podobnie jak pozostały kontyngent wycofali się z tego kraju.
Po wielu latach swoją misję wojskową postanowiła wysłać UA. Nie było jednak wielu chętnych do udziału w niej, poza Ugandą. Teraz ze wsparciem Kenijczyków, AMISOM chce pomóc oficjalnym władzom w zajęciu portu w Kismayo, kontrolowanym przez islamistów.
Sukcesy AMISOM nie muszą mieć przełożenia na zaprowadzenie pokoju w Somalii. Rząd uznawany przez międzynarodową społeczność jest zbyt słaby, a miejsce islamistów zajmą kolejne uzbrojone milicje, którym nie zależy na zjednoczeniu Somalii, a wojna stała się sposobem na życie.
kf