Francis Kimanzi nie jest już trenerem reprezentacji Kenii w piłce nożnej. Posadę stracił po tym jak w ubiegłym tygodniu doszedł z Harambee Stars do finału pucharu CECAFA, gdzie Kenijczycy ulegli gospodarzom z Ugandy po wyrównanym meczu.
Jako powód takiej decyzji Kenijska Federacja podała niesubordynację trenera. Niechętnie przychodził na konferencje prasowe po meczach w czasie CECAFA, lub wcale nie przychodził, nie zgodził się poprowadzić swoich piłkarzy podczas najbliższych meczów towarzyskich z Egiptem oraz gier kontrolnych w Hiszpanii i Jemenie.
Sam trener znany był ze swojej bezkompromisowości. “Mecz z Egiptem nie został ze mną skonsultowany, a piłkarze dopiero skończyli trudny turniej CECAFA, w którym mecze rozgrywane były co 2 dni. A mecze w Hiszpanii i w Jemenie rozgrywane będą poza terminami FIFA” – tłumaczył się Kimanzi.
Decyzja nie jest niespodzianką – od dawna narastał konflikt między Federacją a Kimanzim i włodarze kenijskiej piłki tylko czekali na pretekst żeby postawić na swoim. Trochę szkoda, bo Kenia przeżywa piłkarski renesans. Za Harambee Stars dobry występ w CECAFA, a na horyzoncie widać już początek finałowej fazy rywalizacji o Mundial i Puchar Narodów Afryki.
Kimanzi jednak nie narzeka na brak zajęć – jego świeżo upieczony mistrz Kenii – Mathare United – już 31 stycznia rozpocznie rywalizację z mistrzem Zambii – Zesco United – w Lidze Mistrzów. Nowym trenerem Harambee Stars mianowany został John “Bobby” Ogolla.
Łukasz Kalisz