Kenia: Zgoda coraz bliżej?

afryka.org Wiadomości Kenia: Zgoda coraz bliżej?

Strony powyborczego konfliktu w Kenii usiądą do rozmów. Taki wynik przyniosła mediacja Stanów Zjednoczonych. Pod wpływem Amerykanów, lider opozycji, Raila Odinga odwołał planowane od wtorku ogólnokrajowe protesty. Jednak tego samego dnia prezydent Mwai Kibaki powołał rząd bez udziału ludzi Odinga. Ten ostatni znowu zmienił zdanie i nie będzie uczestniczył w planowanym na piątek spotkaniu z Kibaki'm.

USA mają w Nairobi najsilniejszego sojusznika w wojnie z terrorystami w Afryce Wschodniej. W ramach tej przyjaźni Kenia przekazała Stanom Zjednoczonym i sprzymierzonej z nimi Etiopii dziesiątki osób podejrzanych o terroryzm. Z kenijskich baz wojskowych startowały amerykańskie samoloty. Sama zaś Kenia jest postrzegana przez Biały Dom jako niezwykle stabilna demokracja. Dlatego Waszyngtonowi zależy na szybkim zakończeniu kryzysu w tym kraju.

W rezultacie trwających przez tydzień protestów zginęło od 500 do 1000 osób. Opozycja skupiona wokół Odinga nie chciała zaakceptować wyników wyborów prezydenckich z 27 grudnia 2007 roku. Wygrał w nich dotychczasowy prezydent Mwai Kibaki, wyprzedzając swojego głównego rywala, Odinga, o 300 tysięcy głosów. W trakcie głosowania obserwatorzy wyborów odnotowali szereg nieprawidłowości. Według wysłanniczki rządu USA, Jendayi Frazer, obie strony, i zwolennicy Kibeki'ego i opozycjoniści Odinga, mogły być zamieszane w fałszowanie wyborczych rezultatów. Jednak Odinga oskarżał tylko Kibaki'ego.

Frazer nie chce wydawać ostatecznego werdyktu w sprawie zwycięzcy wyborów. Tym bardziej, że przewodniczący kenijskiej komisji wyborczej, Samuel Kivuti, stwierdził po ogłoszeniu wyników głosowania: „Nie jestem pewien kto wygrał”. Jej celem jest przywrócenie zgody w Kenii. Frazer oznajmiła też, że zaufanie Białego Domu do Kenii nie uległo osłabieniu, pomimo aktów przemocy.

Odinga i Kibaki mieli negocjować. Być może powstałby wspólny rząd. Wszystko zależało od rezultatu rozmów obu stron politycznego konfliktu, które były planowane na piątek. Mieli w nich wziąć udział byli afrykańscy przywódcy: Mozambiku (Joachim Chissano), Tanzanii (Benjamin Mkapa) i Zambii (Kenneth Kaunda), którzy przyjechali właśnie do Nairobi.

We wtorek, Kibaki powołał nowy rząd. Uczynił to tuż przed przyjazdem prezydenta Ghany, Johna Kufuora, który ma także podjąć się pogodzenia zwaśnionych stron. Wiceprezydentem został Kalonzo Musyoka, który również startował w wyborach prezydenckich. Jednak nie ma w nim żadnego reprezentanta ugrupowania Odinga, Orange Democratic Movement, które odgrywa kluczową rolę w uspokojeniu sytuacji w Kenii.

Nieoczekiwana decyzja Kibaki'ego sprawiła, że Odinga powiedział NIE piątkowemu spotkaniu z prezydentem, z udziałem międzynarodowych mediatorów. Skupiona wokół Odinga opozycja jest przekonana o złej woli Kibaki'ego, skoro pominął ją przy formowaniu rządu.

Tymczasem w Kenii wciąż dochodzi do aktów przemocy na tle etnicznym. Kryzys polityczny między Kibaki'm wspieranego przez dominujących w polityce Kikuju a Odinga, reprezentującego interesy Luo i Kalenjin, sprawiły, że w powyborczym chaosie odżyły dawne animozje. Ostatnie doniesienie pochodzi z granicy Kenii z Ugandą. Dwóch ugandyjskich kierowców ciężarówek zostało zatrzymanych w jej pobliżu w ostatnią sobotę. Na blokadzie ustawionej wzdłuż drogi widzieli oni jak osoby stojące na blokadzie wyciągnęły z ich samochodów 30 Kikuju, wrzucając swoje ofiary do rzeki Kipkaren. Nikt z nich nie ocalał. Incydent potwierdziły ugandyjskie służby graniczne.

(lumi)

Jesteś świadkiem wydarzeń w Kenii?

Napisz do nas!

 Dokument bez tytułu