Budowanie wewnętrznego pokoju i pojednania to jedne z podstawowych zadań społecznych w Kenii, po ostatnich zamieszkach wyborczych w 2008 roku, podczas których zginęło 1200 osób, a ponad pół miliona osób straciło dach nad głową.
Wielu Kenijczyków, którzy brali udział w powyborczych zamieszkach to młodzi ludzie, którzy w wyniku zamieszek byli zmuszeni do mieszkania w obozach przejściowych dla osób pozbawionych domu.
17-letni James Otieno z Narobi opowiada o swoich odczuciach wobec wydarzeń z 2008 roku:
„Walki były bardzo ciężkie tutaj, w Matare (slumsy na przedmieściach Nairobi). Ludzie Luo i Kikuju, którzy żyli tu obok siebie, już przed wyborami zaczęli ze sobą walczyć i Matare zostało podzielone według linii wpływów etnicznych. Nie można było przejść z części kontrolowanej przez jedną z grup, do drugiej, bo można było zostać pobitym, a nawet stracić życie.
Jak w Matare zaczęło być naprawdę niebezpiecznie, przeniosłem się z ciotką do obozu. Ale gdy politycy rozpoczęli rozmowy i budowę koalicyjnego rządu, w maju 2008 wróciliśmy do naszego domu w Matare.
Na początku było ciężko, wszyscy byliśmy przerażeni. Nie mogłem nawet widywać moich przyjaciół, ale w końcu spokój powrócił. Stworzono grupę obywatelskiej straży, złożoną z przedstawicieli różnych plemion (tzw. Russia), która teraz patroluje okolicę i pilnuje porządku. Wróciłem też do spotkań z przyjaciółmi z innych plemion. Znowu spotykamy się i gramy w piłkę razem.
Nie lubię walczyć. Powinniśmy zapomnieć o przeszłości i wspólnie budować naszą przyszłość. Nie chcę więcej przemocy, a przy następnych wyborach w 2012 nie chcę znowu widzieć krwi.
Teraz mieszkam z ciotką i pomagam jej pędzić bimber. To jednak nie jest dobre życie. Marzę, żeby zostać reporterem. Lubię robić zdjęcia. W ubiegłym roku byłem jednym z laureatów konkursu Shoot Nation, a moje zdjęcie było wystawione w biurze ONZ. Moja ciotka była ze mnie naprawdę dumna!
maru, IRIN