Każdy ma swoje Kilimandżaro

afryka.org Wiadomości Każdy ma swoje Kilimandżaro

5895 metrów nad poziomem morza. Na taką wysokość wznosi się słynne Kilimandżaro, najwyższa góra Afryki. Niektórzy mówią, że jest łatwa do zdobycia. W rzeczywistości na szczyt wchodzi zaledwie 25 procent osób, które rozpoczynają wspinaczkę.

W sobotę, 27 września, z Polski wyruszyła niezwykła wyprawa. Dziewiątka jej uczestników, oprócz zmagania się z dużymi różnicami temperatur, rozrzedzonym powietrzem i zmęczeniem, będzie się musiała zmierzyć również ze swoimi słabościami i ograniczeniami. Niektórzy z nich są niewidomi od urodzenia, inni w wypadku stracili ręce, lub nogi. Poruszają się na wózkach, o kulach, na własnych nogach. Idą bo chcą udowodnić, że marzenia są silniejsze od wyroków losu. 

„Szczęście nie zależy od ilości rąk czy nóg. Od tego czy poruszamy się stojąc czy siedząc. Wszystko jest w naszej głowie.” – mówi Janek Mela, najmłodszy w historii zdobywca obu biegunów. Kiedy miał 13 lat, w wyniku porażenia prądem stracił lewą nogę i prawą rękę, ale to go nie zatrzymało. W drodze na Kilimandżaro będzie szedł m.in. ramię w ramię z Katarzyną Rogowiec, paraolimpijką, złotą medalistką z Turynu, która w wieku 3 lat straciła w wypadku obie ręce i z Jarkiem Rolą, który w wieku 17 lat utracił obie nogi. Dziś jest Mistrzem Polski w narciarstwie alpejskim, ściga się samochodami terenowymi, konstruuje sportowe rowery dla osób niepełnosprawnych. Na jednym z takich rowerów wjechał na szczyt Śnieżki. To tylko część uczestników wyprawy zorganizowanej przez fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, wyprawy, która ma pokazać, że niepełnosprawność nie jest wyrokiem, bo nic nie jest w stanie pokonać siły marzeń i ludzkiej woli. 

Zanim jednak wyruszyli na Kilimandżaro, każdy z nich musiał pokonać dużo mniejsze szczyty: bezsilność, ból, samotność, niezrozumienie. Musieli się zgodzić na samych siebie i na nowo odkryć wartość i sens życia. 

„Ta wyprawa tak naprawdę opowiada o tym, że życie każdego z nas jest zdobywaniem szczytów” – mówi Anna Dymna, pomysłodawczyni wejścia na Kilimandżaro. – „Jest dobrze, kiedy ten swój szczyt widzimy, ale czasem w życiu pojawia się jakiś głaz, który nam go zasłania, albo potok rwący w poprzek drogi, nie dający przejść na drugą stronę. Wtedy musi pojawić się ktoś, kto wyciągnie do nas rękę i powie: „Słuchaj ty teraz nie widzisz tego szczytu, ale ja go widzę, bo stoję w innym miejscu. Poprowadzę cię”. Kiedy ktoś nie ma rąk, nóg, nie widzi, to dla niego zdobycie takiego szczytu jest dużo trudniejsze, ale nie jest niemożliwe. To właśnie chcemy pokazać.” 

Afryka.org

 Dokument bez tytułu