Kasperczak: Dalej mnie chcą

afryka.org Wiadomości Polska Kasperczak: Dalej mnie chcą

W sobotę, jeszcze przed pierwszym ćwierćfinałowym meczem, rozmawiałem z selekcjonerem reprezentacji Mali Henrykiem Kasperczakiem. Z zespołem „Orłów” doświadczony polski szkoleniowiec miał wywalczyć pierwsze historyczne mistrzostwo Afryki. Nie udało się, a jego drużyna odpadła z rywalizacji w zadziwiających okolicznościach.

Doszedł już pan do siebie po tym nieszczęsnym czwartkowym losowaniu, które wyeliminowało was z Pucharu Narodów Afryki?

– Co miałem zrobić, doszedłem. Na pewno jestem zawiedziony tym, że w ten sposób zostaliśmy wyeliminowani. Cholera, jest duży niedosyt! Gwinejczycy się cieszyli, a my przeciwnie.

Nie ma pan wrażenie, że w ostatnich czasie mieliście sporo pecha? Najpierw kontuzja napastnika Cheicka Diabata i bramkarza Mamadou Sammasa. Na turnieju zawalone końcówki z Kamerunem i Wybrzeżem. Do tego niewykorzystany karny w ostatnim meczu z Gwineą przez Seydou Keitę…

– No cóż, to są takie takie sprawy, że nie da się ich przewidzieć. Na pewno kontuzje pokrzyżowały plany, bo przypomnę, że przed ostatnim meczem w grupie od pierwszej minuty nie mogli też zagrać Sambou Yatabare i Bakary Sako. Do tego te karne z Gwineą. Najpierw podyktowany przeciwko nam. Sędzia boczny podnosił chorągiewkę, ale zaraz ją schował. Nie mnie oceniać decyzję o podyktowaniu tej jedenastki. Co do Seydou Keity i jego niewykorzystanego strzału z karnego, to po tym bardzo chciał się zrehabilitować. Liczył, że z tym zespołem odniesie sukces. Niestety, przyszło nam odpaść w takich niecodziennych okolicznościach. Jest wielki smutek.

Mimo odpadnięcia w fazie grupowej jest pan zadowolony z zespołu?

– No cóż, naszą grupę nazwano grupą śmierci. Zresztą remisowe wyniki pokazują, jak wyrównana była to stawka. Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony i chciałbym pochwalić chłopaków. Widać było, że jesteśmy dobrze przygotowani do turnieju. Pokazał to mecz z Kamerunem czy druga połowa z Gwineą, gdzie zdominowaliśmy rywala. Mentalnie ta grupa też była dobrze przygotowana. Widać było, że chcą coś zrobić. Przyszłość jest przed nimi.

Co w takim razie dalej? Henryk Kasperczak dalej będzie selekcjonerem „Orłów” z Bamako?

– Mam propozycję, żeby dalej prowadzić ten zespół. Daliśmy sobie jednak kilka dni do namysłu. Decyzja powinna zapaść w przyszłym tygodniu. To młoda grupa i warto by iść dalej razem.

Którego ze swoich graczy szczególnie by pan wyróżnił?

– Dla mnie wszyscy zawodnicy są ważni. Na pewno jestem zawiedziony tym, że tak się to skończyło dla Seydou Keity. To świetny zawodnik, który zawsze wszystko podporządkowuje drużynie. Nie rozmawialiśmy jeszcze na temat jego przyszłości, czy dalej będzie grał w reprezentacji. Ale to dla nas bardzo ważny piłkarz. W swoim zespole chciałbym wyróżnić właśnie jego.

Wróciliście już z Gwinei Równikowej?

– Tak. Po losowaniu, kiedy było wiadomo, że nie gramy dalej, to zawodnicy mieli 48 godzin na rozjechanie się do klubów, gdzie występują. Takie są przepisy. Ja jestem w tej chwili u siebie w Saint-Etienne.

Nie wracaliście do Mali?

– Nie. Inaczej pewnie byłoby, gdyby był jakiś sukces, a tak wszyscy się porozjeżdżali.

Jak ocenia pan trwający w Gwinei Równikowej Puchar Narodów?

– Jest dużo piłki technicznej, a wszystko to na dużej szybkości. Zespoły nastawione są na zdobywanie bramek. Dominuje gra ofensywna. Gra się do przodu i myślę, że to się podoba kibicom.

Kto jest pana faworytem do zwycięzca w całym turnieju?

– Już przed turniejem mówiłem, że będzie to turniej niespodzianek. Stawka jest tak wyrównana, że każdy może wygrać z każdym. Jeśli jednak miałby wskazać konkretne zespoły do triumfu, to jest to Algieria i Wybrzeże Kości Słoniowej. Tyle, że po niedzielnym meczu ktoś z nich pożegna się z pucharem. To jednak najsilniejsze zespoły. Wybrzeże ma w składzie indywidualności, a jak jeszcze do tego dołożą dobrą grę kolektywną, co pokazali w meczu z Kamerunem, to stać ich na wiele.

Rozmawiał Michał Zichlarz z Afrykagola.pl

 Dokument bez tytułu