Kamerun pod presją

afryka.org Wiadomości Sport Kamerun pod presją

Przed rozpoczęciem decydującej fazy eliminacji nikt nie przypuszczał, że dwóch faworytów grupy A – Kamerun i Tunezja po pierwszej serii meczów pozostaną bez punktu. Kameruńskie Lwy, które do tej pory pięciokrotnie grały w finałach Mistrzostw Świata, mogą nie pojechać na Mundial w RPA. Wszystko przez fatalny początek i przegraną z niedocenianym Togo.

W meczu z Marokiem Kamerun będzie starał się odrobić straty i odbudować morale po niespodziewanej porażce w pierwszym spotkaniu decydującej fazy eliminacji. W roli szkoleniowca Nieposkromionych Lwów zadebiutuje Thomas Nkono, który zastąpił na tym stanowisku Otto Pfistera. Niemiecki trener zrezygnował z dalszej współpracy, ponieważ nie potrafił porozumieć się z kameruńską federacja piłkarską.

Przed Nkono stoi niezmiernie trudne zadanie, nie tylko z powodu złej atmosfery w drużynie i zerowego dorobku punktowego. Kameruński szkoleniowiec przed spotkaniem ostatniej szansy w eliminacyjnej „grupie śmierci”, nie będzie mógł skorzystać kontuzjowanego Andre Bikey’ego i zawieszonego Alexa Songa. Nkono może za to liczyć na niezawodnego lidera drużyny – Samuela Eto’o, który dwa tygodnie temu pomógł Barcelonie wywalczyć Puchar Ligi Mistrzów.

Maroko jednak skóry tanio sprzedać nie zamierza. W marcu Lwy Atlasu były autorem największej niespodzianki tegorocznych eliminacji, gdy przed własną publicznością dały się ograć skazywanemu na porażkę Gabonowi. Dlatego w najbliższym meczu reprezentanci Maroka zrobią wszystko by zmazać hańbę porażki sprzed dwóch miesięcy.

Lider drużyny Lwów Atlasu, pomocnik Karim El Ahamdi, przed meczem z Kamerunem był pełen optymizmu. „Mecz będzie bardzo ciężki, gramy w końcu ze srebrnymi medalistami ostatniego Pucharu Narodów Afryki. Z drugiej strony Kamerun jest w takiej samej sytuacji jak my, dlatego mamy równe szanse. Zrobimy wszystko żeby przywrócić nadzieję na awans do Mistrzostw Świata” – deklarował El Ahamdi.

W niedzielnym spotkaniu grupy B faworyt jest tylko jeden. Nigeryjskie Super Orły podbudowane zwycięstwem nad reprezentacją Francji, zmierzą się z najsłabszą drużyną grupy – reprezentacją Kenii.

Dwa miesiące temu Nigeryjczycy niespodziewanie zremisowali z Mozambikiem i nie mogą sobie pozwolić na kolejną wpadkę. Słaby początek eliminacji nie zachwiał jednak wiary Super Orłów w końcowy sukces. „Nigdy nie przestałem myśleć o awansie na Mistrzostwa. Jestem pewny, że nam się to uda. To nie będzie proste zadanie, lecz nigdy nie liczyliśmy na to, że będzie łatwo” – stwierdził szkoleniowiec Nigeryjczyków – Shuaibu Amodu. „To, że wygraliśmy z Francją nie ma teraz znaczenia. Musimy zacząć wygrywać mecze eliminacyjne” dodał Amodu.

W meczu z Kenią Nigeryjczycy będą mieli doskonałą okazję ku temu, by wcielić w życie słowa swojego trenera. Nie dość, że kenijska reprezentacja nigdy nie była zaliczana do piłkarskich potentatów, ostatnimi czasy trapią ją finansowe i organizacyjne problemy. Z powodu braku funduszy Kenia zrezygnowała z rozgrywania meczów towarzyskich, kłopoty natury finansowej były również przyczyną kłótni trenera reprezentacji – Antoine’a Hey’a z piłkarska federacją. Gdy dodać do tego problemy kadrowe i konflikt pomiędzy kenijskimi klubami a szefami federacji, eliminacyjna przyszłość Kenijczyków maluje się w ciemnych barwach. Piłkarze zapewniali jednak, że na mecz z Nigerią w drużynie zapanuje wyjątkowa mobilizacja.

W grupie C, zwycięzcy ostatniego Pucharu Narodów Afryki, reprezentacja Egiptu, będzie starała się przerwać fatalną serię i po 20 latach niepowodzeń awansować wreszcie na Mundial. Faraonowie, którzy w ostatnich latach zupełnie zdominowali afrykańską scenę piłkarską, w eliminacjach do Mistrzostw Świata nieustannie zawodzą. Również tegoroczne kwalifikacje nie zaczęły się dla Egiptu najlepiej. W swoim pierwszym meczu podopieczni Hassana Shehata’y zaledwie zremisowali z Zambią.

„Jesteśmy świadomi tego, że mecz z Algierią będzie niezwykle trudny. Czeka nas rywalizacja nie tylko pomiędzy piłkarzami, ale dwoma silnymi grupami kibiców. Przestrzegałem moich zawodników, by pozostali spokojni i skupieni, niezależnie od tego, co będzie się działo na trybunach” – tłumaczył Shehata.

Na wsparcie kibiców liczy natomiast algierski pomocnik Madjid Bougherra, który osiągnął życiową formę w barwach Glasgow Rangers. „Ten sezon, zakończony mistrzostwem Szkocji, był dla mnie najlepszym okresem w piłkarskiej karierze i zwycięstwo nad Egiptem może być wisienką na torcie” – oznajmił Bougherra.

Do meczu pomiędzy Algierią i Egiptem przygotowują się nie tylko piłkarze obu drużyn. Algierska policja przed niedzielnym spotkaniem ogłosiła pełna mobilizację.

Szlagierowy mecz grypy D pomiędzy malijskimi Orłami a Czarnymi Gwiazdami z Ghany zapowiada się jako pojedynek najlepszych afrykański pomocników. Naprzeciwko zwycięzcy Ligi Mistrzów – Seydou Keita’y i filaru włoskiego Juventusu – Momo Sisoko stanie człowiek z żelaza – Michel Essien. To właśnie starcie pomiędzy królami środka pola ma być kluczowe dla wyniku pojedynku pomiędzy Mali i Ghaną.

Szkoleniowiec Czarnych Gwiazd nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Sulley’a Muntari’ego, Laryea Kingstona, Dereka Boatenga, Stephena Appiah i Asamoah Gyana. Do składu wraca natomiast Junior Agogo, który po nieudanych występach w kairskim Zamaleku, pragnie udowodnić, że nie zapomniał jak się kopie piłkę.

Pomimo długiej listy kontuzjowanych oraz słabszej formy reprezentacji Ghany, szkoleniowiec malijskich Orłów spodziewa się niezwykle trudnej przeprawy. „Niech inni dają się nabierać na to, co mówią Ghańczycy, ja jednak znam ich wartość. Jeden słabszy występ nie zmienia faktu, że Ghana należy do piłkarskiej czołówki Afryki, więc nie mówcie mi, że jesteśmy faworytami” – przestrzegał dziennikarzy Stephen Keshi, który malijską reprezentacja prowadzi od 2007 roku.

W drugim meczu grupy D Benin zagra z Sudanem.

W grupie E piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej pragną postawić kolejny krok w kierunku finałów Mistrzostw Świata. Po zdeklasowaniu Malawi ich kolejnym przeciwnikiem będzie reprezentacja Gwinei. Naszpikowana gwiazdami druzyna z Wybrzeża jest jednym z głównych faworytów do zwycięstwa w eliminacjach, dlatego mało prawdopodobne wydaje się, że Gwinejczykom uda się zatrzymać rozpędzone Słonie.

„Po pierwszym meczu zajmujemy pierwsze miejsce w grupie i mam nadzieję, że pozostanie już tak do końca” – deklarował napastnik WKS – Boubacar Sanogo. „Nie lekceważymy żadnego z naszych przeciwników, ponieważ afrykańskie reprezentacje mają to do siebie, że lubię sprawiać niespodzianki. Niemniej jednak jesteśmy świadomi swojej siły i na pewno pojedziemy do RPA” – tłumaczył Sanogo.

W drużynie Gwinei z powodu kontuzji nie będzie mógł zagrać Fode Mansare. Wybrzeże Kości Słoniowej wystapi w najsilniejszym składzie.

psp

Więcej informacji w serwisach Angola 2010 i RPA 2010.

 Dokument bez tytułu