Tuż przed rozpoczynającym się szczytem Unii Afrykańskiej (UA) w stolicy Ghany, Akrze, można było usłyszeć dwa postulaty. Oba dotyczyły kwestii zjednoczenia Afryki. Pierwszy zgłoszony przez przywódcę Libii, Muammara Kadafi’ego brzmiał – „Afryka musi się zjednoczyć, albo zginie”. Drugi, który jest stanowiskiem 100 afrykańskich organizacji pozarządowych, nawołuje do większej integracji kontynentu i powołania jednego rządu dla całej Afryki.
Kadafi uważa, że zjednoczona Afryka będzie pełnoprawnym partnerem globalizującej się reszty świata, zwłaszcza Unii Europejskiej (UE) i Stanów Zjednoczonych. Libijski przywódca powołuje się na pomysł, którego autorem był pierwszy prezydent niepodległej Ghany, Kwame Nkrumah. Chciał on powstania Stanów Zjednoczonych Afryki.
Zdaniem Kadafi’ego zjednoczyć się to być albo nie być Afryki. Chce on jak najszybszego przebudzenia afrykańskich polityków. Jednak nie wszędzie jego pomysły są przyjmowane z entuzjazmem. W Sierra Leone, miejscowa gazeta opublikowała artykuł, w którym przypominała, że Kadafi jest odpowiedzialny za wsparcie takich osób, jak sądzony obecnie za swoje zbrodnie Charles Taylor. Libijski przywódca, który określa siebie jako „żołnierz Afryki” pozostaje niewzruszony i nadal kreuje się na lidera ruchu zjednoczeniowego.
Wsparciem dla jego pomysłów może być oświadczenie afrykańskich organizacji pozarządowych. Zaapelowały one do 53 członków UA o swobodny przepływ ludzi i towarów na obszarze całego kontynentu. W opinii tych organizacji nie warto tworzyć jednego rządu, jeśli Afrykańczycy nadal będą potrzebowali wiz, aby przekraczać granice – chcą ich likwidacji – i pozostaną pozbawieni możliwości bezpośredniego wyboru swoich reprezentantów do istniejącego już panafrykańskiego parlamentu.
Entuzjazmu Kadafi’ego nie podzielają afrykańscy przywódcy. Tłumaczą, że pośpiech jest niepotrzebny i nad wieloma aspektami zjednoczenia kontynentu należy się poważnie zastanowić.
(wum)