Jej algierska rodzina

afryka.org Kultura Jej algierska rodzina

Algieria, dziś największy kraj kontynentu afrykańskiego, wciąż żyje na politycznej krawędzi. Lata wojny domowej między siłami rządowymi a islamistami, nazywane czarną dekadą, po tym, jak ci ostatni odnieśli wyborczy sukces, kosztowały algierskie społeczeństwo od 100 do 200 tysięcy ofiar. Pozostawiły również wciąż niezabliźnione rany. O takim kraju pisze Alice Schwarzer.

Schwarzer zaczyna banalnie, od opisu wesela, w którym ma wziąć udział. Jej dylematem jest brak odpowiedniej sukienki w podróżnej torbie. Dylemat o tyle istotny, że idzie na uroczystość jej algierskiej rodziny. Chociaż Schawrzer jest Niemką, mówi o swoich znajomych z Algierii w kategoriach bliskiego pokrewieństwa. I to ta rodzina staje się kluczem do odkrywania Algierii przed czytelnikami.

Najmocniejszą częścią tej opowieści, wydanej niedawno w języku polskim, nie są jednak słowa Schwarzer, ale fragmenty, w których to ona oddaje głos swoim rozmówcom. Algierkom i Algierczykom. Są wśród nich prawdziwi weterani, którzy pamiętają dobrze całą historię niepodległego państwa i czas walki o wolność z francuskimi kolonizatorami. Są również ludzie młodzi. Nie brakuje trudnych pytań, na które nie ma dobrej odpowiedzi.

Obraz Algierii, który wyczytamy na stronach „Mojej algierskiej rodziny” nie jest aż tak optymistyczny. W słowach rozmówców Schwarzer łatwo wyczytamy niepokój. A ten wynika ze strachu, który towarzyszył czasom wciąż nieodległej wojny domowy, ale i z lęku przed przyszłością.

„Moja algierska rodzina” nie jest jedynie głosem kobiet. Schwarzer rozmawia również z Algierczykami. Każda z tych rozmów jest ważna. I poruszająca. Tak jak w opowieści Lilii o czarnej dekadzie wojny domowej, której fragment warto przytoczyć:

Pamiętam jeszcze, że przy bramie uniwersytetu wisiał plakat z hasłem: „Kobietom, które nie noszą chust, poobcinamy głowy”. (…) Mimo to nie założyłyśmy chust. Wolałyśmy czasem zostać na jeden dzień w domu, kiedy już inaczej się nie dało. (…) Ale jeszcze trudniej niż my miał Ghanou, który jest o kilka lat młodszy. Ghanou przez długi czas był rozdarty między nami, kobietami z rodziny, i swoimi kuzynami a chłopakami z sąsiedztwa chodzącymi do meczetu. Tamci wyśmiewali się z niego, mówili: „Co za dziwki z tych twoich sióstr? Nie noszą chust i jeżdżą samochodem. I ty na to pozwalasz?!” Ghanou w końcu całkiem zamknął się w sobie. I właściwie taki jest do dzisiaj.

Wymowna jest również odpowiedź na pytanie o przyszłość Algierii. Tym razem odpowiada Hocine, który mówi wprost: Nikt nie potrafi jej przewidzieć. W 2019 roku są wybory. Raczej trudno się spodziewać, że ciężko chory Buteflika* zostanie wybrany po raz piąty. Ale kto w takim razie obejmie władzę? Jego mafijne otoczenie? A może jakiś bohater, który nas wyprowadzi nas ze ślepej uliczki?

Po tym, jak ukazała się książka Schwartzer, agencje prasowe rozesłały następujący komunikat:

Prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika nie będzie się ubiegał o piątą kadencję – poinformował w poniedziałek urząd prezydencki. Ogłoszono też, że wybory prezydenckie, planowane na 18 kwietnia, zostaną przełożone na później. Terminu na razie nie podano.

Zapowiedziano także przeprowadzenie wkrótce reorganizacji rządu. Telewizja Ennahar poinformowała, że nowym premierem został Nureddin Bedui, dotychczasowy minister spraw wewnętrznych, ds. społeczności lokalnych i zarządzania terytorialnego. Dotychczasowy premier Ahmed Ujahia złożył dymisję, gdy ogłoszono, że Buteflika nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję.

Paweł Średziński

Książka „Moja algierska rodzina” ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne. Więcej informacji na stronie Czarnego.

*Abd al-Aziz Buteflika, ur. 1937, prezydent Algierii w latach 1999-2019.

 Dokument bez tytułu