Czlowiek to kultura, choć współczesne czasy wmawiają nam, że jest inaczej. Kto się dziś przejmuje, gdzie wymyślono koło, kompas, czy nawet liczbę zero… w Indiach, Arabowie przekazali tę wiedzę dalej na zachód… A przecież wypada wiedzieć, gdzie się narodziły religie monoteistyczne, gdzie leży Timbuktu, skąd się wzięła brazylijsjka samba (z Angoli)…i mnóstwo innych rzeczy. To „culture générale” jak mawiają Francuzi. Podróże, lektury i tak zwane „newsy” pomagają odpowiedzieć na pytanie „Co słychać na osiedlu i na świecie?”.
Ostatnie (wszystkie telewizyjne) wiadomości z Afryki są smutne. Tym razem były to smutne wiadomości o dwóch osobach, które miały duży wpływ na mnie podczas mojej nauki w liceum. Obaj panowie dożyli tyle samo, bo 84 lat.
W grudniu 2006 roku w Ouagadougou (stolicy Burkiny Faso) zmarł profesor Joseph Ki- Zerbo. Historyk, Pan-Afrykanin z wyboru, majestatyczny jak drzewo baobab, król afrykańskiej sawanny. Kształcił i inspirował kilka pokoleń uczonych. Jako młody naukowiec zainteresował się historią kontynentu. Jego oryginalne prace zadawały kłam tezom tamtych czasów. Przecież Europa (szczególnie) trąbiła na cały wszechświat, że Afryka to kontynent bez historii. Z grupą rówieśników Joseph tworzył potężną literaturę, która stanowi podstawę, ogromne pole do działania i badania historii starego kontynentu (Grecja i Rzym raczkują przed Egiptem). Jego rola jako najstarszego wśród historyków afrykańskich polegała na odgrzebaniu wiedzy historycznej o Afryce w Afryce.
Dokumentować pewną negowaną prawdę i umożliwić jej autonomię oraz rozwój – takie było motto Ki-Zerbo. W tym duchu opuścił Francję i rozpoczął najpierw pracę w Gwinei, gdzie Sekou Toure wywalczył niepodległość. Pożniej zamieszkał w Dakarze.. Nieliczni intelektualiści jego pokolenia mogą sią chwalić statusem”żywej” encyklopedii. Spotykał się z wielkimi swojej epoki, ojcami niepodległości kontynentu: Kwame Nkrumah, Sekou Toure, Frantz Fanon, Modibo Keita, Jomo Kenyatta, Amilcar Cabral, Julius Nyerere…. Ki-Zerbo współredagował „ogólną historię Afryki” wydaną przez UNESCO (1991).
Pół roku później odszedł Sembène Ousmane…
Mniej więcej dwa miesięce temu tłumaczyłem na język polski film „Borom Sarret” (1966) Sembène’a Ousmane’a, ojca afrykańskiego kina. Tydzień temu ten senegalski reżyser zmarł.
Na początku tego roku, grupa Ecobank zwróciła się do reżysera z pomysłem na nagrodę filmową jego imienia. Wkrótce pomysł stał się rzeczywistością a pierwsza nagroda Sembène Ousmane-Ecobank trafiła do rąk reżysera Sylvestre’a Amoussou z Beninu. To było podczas Panafrykańskiego Festiwalu kina w Ouagadougou (Fespaco). Komentując to wydarzenie, Sembène napisał: „Ja, najstarszy wśród starszych , jestem wzruszony”.
Prawda jest taka, że Afryka rzadko lansuje, promuje swoje córki, swoich synów, za życia jako model dla przyszłych pokoleń. A przecież jest wiele wybitnych postaci, nie tylko sportowców.
Mamadou