Katastrofy humanitarne mają zły wpływ na raporty finansowe: nieszczęście zostaje wyeksponowane i z dnia na dzień przyćmiewa wszystko inne. A przecież w Afryce nie dzieją się same tragedie – kontynent tętni życiem i rozwija się. Dobrym przykładem są ostatnie wydarzenia gospodarcze w Etiopii, która nie schodzi z pierwszych stron gazet z powodu panującej klęski głodu – mianowicie w międzyczasie holenderski koncern piwny, Heineken, zgodził się na zakup za 163 mln dolarów dwóch państwowych dotychczas największych marek piwnych w Etiopii – Bedele i Harar. Bedele, wprowadzona na rynek przez Czechów, ma silną pozycję na zachodzie kraju, Harar z kolei na wchodzie.
Zakup tych marek to pierwszy krok Heinekena do rozpoczęcia szerokiej promocji w Etiopii, szczególnie wśród młodych ludzi, a także dalszej ekspansji na rynki w Kenii, Południowym Sudanie i Ugandzie. Koncern ponadto deklaruje, że zamierza współpracować z rządem Etiopii nad projektami mającymi na celu poprawę jakości i wielkości zbiorów. W planach jest np. zastąpienie importowanego słodu tym pozyskiwanym lokalnie. Statystycznie, Etiopczycy piją ok. 4 litrów piwa na osobę na rok. Kenijczycy – rocznie 12 litrów na osobę, a mieszkańcy RPA – ponad 50 litrów. Analitycy szacują, że rynek konsumpcji piwa w Etiopii będzie się rozwijał ok. 10% rocznie.
Tak więc, zagłuszone co prawda informacjami o głodzie, gospodarcze wiadomości z Etiopii nie są złe – widać tam wyraźny wzrost gospodarczy – pomimo suszy i głodu w tym roku przewiduje się wzrost na poziomie 6%.
ms za: The Economist