Handlowanie głosami

afryka.org Wiadomości Sport Handlowanie głosami

Przy okazji ostatniego skandalu z dwójką członków Komitetu Wykonawczego FIFA, którzy 2 grudnia tego roku mają zdecydować kto zorganizuje piłkarski mundial w 2018 i 2022 roku przypomina się sytuacja sprzed kilku lat, kiedy to Niemcy rywalizowały z RPA o prawo organizacji piłkarskich mistrzostw świata w 2006.

Może po kolei, dziennikarze angielskiego Sunday Times podszyli się parę dni temu pod lobbistów. W rozmowie z działaczem FIFA z Nigerii Amosem Adamu i z Reynaldem Temarii z Thaiti wyszło, że są oni skłonni sprzedać swoje głosy. Adamu za oddanie głosu chciał 800 tys. dolarów. Pieniądze miały sfinansować budowę sztucznych boisk w Nigerii. Z kolei Temarii życzył sobie 2,3 mln dolarów. Te fundusze miały iść na piłkarską akademię w Nowej Zelandii.

Ich głosy miały „wesprzeć” amerykańską kandydaturę. Sprawa oczywiście została ujawniona, a obaj działacze właśnie dziś stają przed Komisją Etyki FIFA.

Wszystko to przypomina wydarzenia sprzed dziesięciu lat. Latem 2000 roku ważyły się losy organizacji MŚ w 2006 roku. Wszystko wskazywało na zwycięstwo kandydatury RPA. Sepp Blatter już wcześniej obiecał mundial Afryce. To przecież w dużej mierze głosami federacji z Czarnego Lądu został wybrany na szefa FIFA.

Niestety, zakulisowe rozgrywki spowodowały, że tak się nie stało, a wszystko przez delegata Oceanii Charlesa Dempseya z Nowej Zelandii.

Szef Konfederacji Piłkarskiej Oceanii zobowiązany był głosować na RPA. Żeby mieć pewność, że tak będzie ówczesny prezydent kraju Thabo Mbeki rozmawiał z premier Nowej Zelandii Helen Clark, a Nelson Mandela w przeddzień kluczowego głosowania starał się porozmawiać z Dempseyem osobiście. Nowozelandczyk grzecznie jednak odmówił. Już wtedy było wiadomo, że sympatyzuje z Niemcami, widziano na przykład, jak grał w golfa z samym Franzem Beckenbauerem, szefem komitetu organizacyjnego mistrzostw w Niemczech.

Przed decydującą, trzecią turą głosowania Dempsey, ku konsternacji wszystkich, spakował się i… pojechał na lotnisko. Swoją decyzję argumentował względami osobistymi. Jego nieobecność przesądziła o minimalnej wygranej Niemiec stosunkiem głosów 12 do 11. W przypadku remisu kraj organizatora mundialu musiałby osobiście wskazać Blatter. Dempsey zaoszczędził wtedy szefowi FIFA problemu, a pierwszy historyczny mundial na Czarnym Lądzie odbył się dopiero cztery lata później.

Michał Zichlarz,
Afrykagola.pl

 Dokument bez tytułu