Ten „natchniony patriarcha” był jedną z największych postaci sceny muzycznej na Reunionie. Maloya w jego wykonaniu była wierna tradycji, niezwykle uduchowiona. Jego muzyka zapraszała duchy i żywych do tańca radości.
W 1977 roku, Julien Philéas (znany też jako Granmoun Lélé) zakłada kapelę, gdzie grają – jego żona, dzieci i członkowie jego klanu. Lata siedemdziesiąte nie są łatwe w francuskich terytoriach zamorskich. Miejscowa kultura jest zwalczana przez metropolię. Wcześniej, w 1956 roku, władza kolonialne zakazały maloyę.
W tej muzyce piękne głosy towarzyszą lokalnym instrumentom: kavamb, roule, czy bobre. Wszystko brzmi jak cała kultura kreolska, bo łączy dżwięki malgaskie, afrtykańskie, indyjskie a jednocześnie jest głosem codzienności i natury. Maloya żyje prawie w podziemiu. Ta konspiracyjna muzyka jest przecież hymnem ruchu niepodległościowego.
W takim właśnie klimacie Granmoun Lele mówił głośno o swoich kreolskich i afrykańskich korzeniach. Już w dzieciństwie, był pod wpływem różnych kultur: matka kreolka z Madagaskaru, ojciec „czarny” o korzeniach indyjskich. Wychowuje sie z siódemką braci i sióstr. Szybko trafia do cukrowni jako robotnik. Po pracy Granmoun śpiewa w ceremoniach Kabare, gdzie wyspiarze grali mystyczne rytmy maloya.
Lele nagrywa trzy płyty transowej muzyki. Zakłada też własny kościół. Jego muzyka jest określana jako mieszanka tradycji Zanzibaru, Mozambiku, Somalii, Madagaskaru. Słychać też wpływy z Konga i z Kamerunu. Jednak pozostaje głęboko wyspiarska. Tamilskie tradycje ze strony ojca, malgaskie po matce.
Granmoun Lele w pełni zachowuje ten duchowy wymiar maloya. Wśród dwunastu muzyków zespołu, siódemka była jego potomstwem. „Granmoun” oznacza przecież w języku kreolskim „starca, głowę rodziny”.
Talent popchnął go od razu na miedzynarodową scenę. W 1996 roku jest na plakatach 20-lecia festiwalu „Le Printemps de Bourges”. Dwa lata póżniej występuje na prestiżowym koncercie w Paryżu z okazji zniesienia niewolnictwa.
Na wyspie Granmoun jest prawdziwą gwiazdą. Skomponował ponad 200 utworów (o codziennym życiu Reunionczyków, więc znają je wszyscy). Jest także kapłanem obrzędu Kabare, malgaskiej ceremonii, podczas której tańce trwają całą noc. Lele jest wielkim czarownikiem i przekonał, że za każdym razem „rozmawia z duchami przed wejsciem na scenę”.
Lele długo walczył z chorobą nerek. Zmarł w listopadzie 2004 roku, mając 74 lata. Dwa dni póżniej, ponad 2000 osób uczestniczyło w pogrzebie w jego miescie Saint-Benoît. Pomimo śmierci Reuniończyk pozostaje bardzo ważnym głosem maloya i wielkim ambasadorem kultury kreolskiej.
Mamadou