Dziś Ghańczycy będą po raz kolejny wybierać nowego prezydenta i 230 członków parlamentu. Ghana uchodzi za wzór demokracji w Afryce Zachodniej od 1992 roku czyli od chwili, kiedy zadomowił się tam system demokracji wielopartyjnej.
W 2000 roku wybory wygrał John Agyekum Kufuor, przedłużając swoją kadencję o następne cztery lata. Po dwóch kadencjach ghańska konstytucja nakazuje odejść i tak też się stanie. Bo Ghana to kraj wyjątkowy.
Jego następca będzie musiał zdobyć więcej niż 50 procent głosów. Tymi głosami dysponuje 12 milionów zarejestrowanych wyborców, którzy ukończyli 18 rok życia. Jednak wielu Ghańczyków nie będzie mogło zagłosować, bo taka możliwość nie istnieje poza granicami Ghany.
Do walki o fotel prezydenta staje ośmiu kandydatów. Tylko czterech z nich jest uznawanych za ewentualnych faworytów. Są wśród nich Nana Addo Dankwa Akufo-Addo z National Patriotic Party (NPP), czyli ugrupowania odchodzącego prezydenta, John Evans Atta Mills z National Democratic Congress (NDC), który dwukrotnie i bez powodzenia startował w wyborach, Edward Mahama z People’s National Convention, partii popularnej na ghańskiej Północy oraz Paa Kwesi Ndoum Convention People’s Party (CPP), założonej przez twórcę niepodległej Ghany, Kwame Nkrumaha.
Pomimo, że ostatnie dwa głosowania w Ghanie przebiegały w zgodzie z zasadami demokracji i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości, opozycja skupiona wokół Millsa wyraża obawy, że ugrupowanie reprezentowane Akufo-Addo będzie chciało powtórzyć w Ghanie scenariusz kenijski, czyli wobec słabego rezultatu spróbuje doprowadzić do podziału władzy między siebie a ludzi Millsa. Podobno do Kenii wyjechali przedstawiciele NPP, aby nauczyć się od kenijskich kolegów po fachu jak utrzymać władzę pomimo przegranej.
Rywalizacja między NDC a NPP nie jest czymś nowym na ghańskiej scenie politycznej. Jednak wątpliwe jest raczej to, że w Ghanie dojdzie do powtórki z Kenii. Pomimo wieloetnicznej mozaiki na ghańskiej ziemi stosunkowo rzadko dochodziło do krwawej walki o władzę. Oczywiście w samej Ghanie jest jeszcze Północ, w dużej mierze zdominowana przez muzułmanów. Tyle, że najwięcej Ghańczyków pochodzi z animistyczno-chrześcijańskiego Południa i to oni rozdają rządowe i prezydenckie nominacje. Oczywiście politycy w Akrze starają się zjednać muzułmańską społeczność i wiceprezydentem u odchodzącego Kufuora jest nie kto inny tylko muzułmanin urodzony na Północy, Alhaji Aliu Mahama.
NDC w kampanii wyborczej oskarżało NPP o korupcję. Pomimo wizerunku demokratycznego państwa Ghańczycy są w większości przekonani, że korupcja wciąż jest dużym problemem. Mills powiedział nawet, że NPP „śmierdzi korupcją”.
Kolejną ważną kwestią jest stan ghańskiej gospodarki. Pomimo inwestycji zagranicznych, wciąż zbyt wiele osób żyje poniżej granicy ubóstwa i nie ma pracy. Różnice są również widoczne w poszczególnych regionach, przy czym ghańska Północ jest uznawana za ubogą, a Południe za bogatszą część Ghany.
Jednak przed nowym prezydentem Ghany stoi jeszcze jedno wyzwanie. Niedawno u wybrzeży tego kraju zostały odkryte złoża ropy naftowej. Ich eksploatacja stwarza szansę na rozwój Ghany, ale i niebezpieczeństwo związane z defraudacją zysków ze sprzedaży czarnego złota. Być może ropa uczyni z Ghany świetnie prosperującą gospodarkę. A może stanie się inaczej i petrodolary powędrują do kieszeni polityków, a nie mieszkańców tego kraju. Wszystko będzie zależeć od nowych przywódców państwa, które ma to co najlepsze przed sobą.