Ghana 2008: Puchar wraca do domu

afryka.org Wiadomości Sport Ghana 2008: Puchar wraca do domu

Faraonowie potwierdzili swoją hegemonię w rozgrywkach o Puchar Narodów Afryki zdobywając to trofeum po raz szósty w historii. Nie dość, że Egipcjanie są pierwszymi zwycięzcami turnieju z 1957 roku, to powiodła im się w tym roku trudna sztuka obrony mistrzostwa kontynentu zdobytego przed dwoma laty przed własną publicznością. Po trudnym meczu poskromili kameruńskie Lwy, zwyciężając 1:0.

Mecz rozpoczął się od ataków Faraonów. Podopieczni Shehaty byli stroną dominującą właściwie przez całe spotkanie. Kamerun popełnił jeden kardynalny błąd: skupił się tylko na obronie i okazał się zupełnie bezproduktywny we wszelkich poczynaniach ofensywnych. Po raz kolejny nie popisał się trener Otto Pfister, który nie potrafił skompletować składu nawiązującego walkę ze zorganizowaną drużyną Egiptu, co więcej, nie dokonał też wartościowych zmian, które odmieniłyby oblicze Nieposkromionych Lwów. A Faraonowie? Zagrali jak zwykle: zespołowo, mądrze i skutecznie. Podopieczni Shehaty grają ze sobą na co dzień w lidze egipskiej, więc również w reprezentacji tworzą zgrany kolektyw. I dziś Kamerun nie potrafił znaleźć luki w tym monolicie.

To był mecz bramkarzy. Zarówno Kameni jak i Al.-Hadari byli niewątpliwymi bohaterami tego spotkania. Tak jeden jak i drugi ratowali swoje zespoły w licznych sytuacjach. Trzeba jednak przyznać, że Kameni miał dużo więcej okazji do zaprezentowania swoich nietuzinkowych umiejętności. Zaky, Aboutrika czy Moteab testowali refleks bramkarza Espanyolu Barcelona wielokrotnie, jednak w większości wypadków to Kameni okazywał się górą. Dopiero w 77. minucie przechytrzył go Aboutrika, który wykorzystał podanie Zidana.

Całej sytuacji winny był niestety jeden z najlepszych obrońców Afryki i jedna z najjaśniejszych postaci tego turnieju, Rigobert Song, który pozwolił się ograć młodemu Zidanowi. Końcówka meczu to już zajadłe ataki Kamerunu, które jednak były tyleż szalone co chaotyczne. Zabrakło Alexandra Songa, który musiał opuścić boisko już w 16. minucie meczu ze względu na kontuzję, której nabawił się w poprzednim spotkaniu. Zabrakło Emany, którego zmienił tradycyjnie bezproduktywny Idrissou. Zabrakło Makouna, który cały mecz obejrzał z ławki rezerwowych. Zabrakło wreszcie trenera, który znał drużynę i potrafił dokonać odpowiednich zmian w odpowiednim momencie. Egipt natomiast udowodnił, że drużyna składająca się z graczy z rodzimej ligi, bez wielkich gwiazd, bez europejskiego trenera, może zdobyć Puchar. Co więcej, może go nawet obronić w rywalizacji z drużynami rojącymi się od gwiazd europejskich boisk.

TYPOWANIE

Zakończyliśmy portalową zabawę w typowanie. Bezapelacyjnym zwycięzcą został Sajmenos, który od początku przewodził stawce, doprowadzając innych graczy do frustracji. Drugie miejsce zajęli ex-aequo Wasyl i Mieszko, ostatnie miejsce na podium przypadło Tomaszowi Walczakowi.

Mamy też małą niespodziankę dla jednego z uczestników zabawy w typowanie, którzy walczyli do końca, typując wynik meczu finałowego. Wielu typerów odpuściło po kilku nieudanych próbach trafienia wyniku meczu, jednak niektórzy wytrwali do końca mimo braku szans na zwycięstwo. Spośród nich Redakcja wylosowała jednego szczęśliwca, który również otrzyma w nagrodę koszulkę reprezentacyjną jednego z uczestników turnieju. Okazał się nim Adis.

Sajmenos – Kamerun
Mieszko – Egipt
Wasyl – Senegal
Tomasz Walczak – Maroko
Adis – Nigeria

Łukasz Kalisz

 Dokument bez tytułu