Eksperci zajmujący się ochroną dzieci w krajach rozwijających się twierdzą, że pomimo oficjalnego prawa zakazującego pedofilii, gwałtownie rośnie liczba przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci przez turystów.
„Coraz więcej dzieci pracuje w seksturystyce” – mówi Bakary Badje, z organizacji charytatywnej Child Protection Alliance. – „Co gorsza, coraz częściej proceder ten przenosi się z hoteli głębiej do społeczności, gdzie trudniej go zwalczyć. Najwięcej klientów nieletnich prostytutek to mężczyźni z Zachodu”. Według szacunków UNICEF, ponad połowa prostytutek w Gambii zaczynała pracę w zawodzie zanim skończyła 18 lat, a część nawet w wieku 12 lat.
Dziewczęta uprawiające prostytucję pochodzą z reguły z ubogich rodzin. Większość nie ukończyła żadnej szkoły, najczęściej trafiła na ulicę, gdzie pozbawiona kontaktów i wsparcia rodziny, która pozostała na wsi, zaczynała być prostytutką.
Dzięki „pracy” z turystami, dziewczyna może zarobić nawet ok. 80 dolarów dziennie, co jest majątkiem w porównaniu z 1 dolarem dziennie – szacowaną średnią płacą Gambijczyków. Dodatkowo dostają prezenty – zegarki, telefony komórkowe, buty i ubrania.
„Turyści wykorzystują biedne dziewczyny, obiecują, że zapłacą za ich edukację czy leczenie dla rodziców” – twierdzą pracownicy socjalni. Często nie kończy się na dziewczynach – takie propozycje składają również ich rodzicom, który godzą się na ten proceder, nawet w przypadku bardzo młodych dziewcząt.
Wielu Europejczyków specjalnie jeździ do Gambii poszukiwaniu taniego seksu z dziećmi. Zdarzają się nawet specjalne wyjazdy w tym celu. Turyści spotykają dziewczęta w klubach, na plażach, na ulicach, czy wręcz przy bramach szkół.
Rząd Gambii nie ma pomysłu na to, jak skutecznie walczyć z tym zjawiskiem, tym bardziej, że Gambia w dużej mierze żyje z dolarów przywożonych co roku przez 100 tysięcy turystów – stanowią one 16% dochodu narodowego Gambii. 1/5 Gambijczyków zatrudnionych w sektorze prywatnym pracuje w turystyce. Na razie oficjalnie zakazuje się tego procederu i organizuje pokazowe naloty na hotele. Jednak prawdziwy problem polega na tym, że coraz więcej rodzin wysyła swoje dzieci na ulicę, widząc w tym dobry zarobek.
maru, IRIN