Futbolowy osobny rozwój w Chorzowie?

afryka.org Wiadomości Sport Futbolowy osobny rozwój w Chorzowie?

Jakieś dwadzieścia lat temu broniłem pracy dyplomowej. Praca była o schyłku apartheidu w Republice Południowej Afryki. Na podstawie kilku angielskojęzycznych, niedostępnych w Polsce wydawnictw pisałem przede wszystkim o Prezydencie RPA Fredericku Willemie de Klerku.

To taki afrykański Gorbaczow, który doprowadził najpierw do rozmów z Nelsonem Mandelą, potem uwolnienia tego słynnego przywódcy z więzienia po 25 latach odsiadki, wreszcie do wolnych wyborów, w których jego ekipa skazana była na porażkę.. Wydawało się, że to koniec apartheidu (słowo w afrikaans oznacza ”osobny rozwój”) nie tylko na południu Afryki, ale na całym świecie.. Nic z tego.. W 1993 roku ukazał się proroczy wywiad z Ryszardem Kapuścińskim. Znakomity pisarz mówił w nim m.in. tak: ”Idea apartheidu krąży po świecie. To, co widzimy dziś w Bośni, jest próbą legalnego wprowadzenia apartheidu w Europie. Elementy tego systemu mamy w wielu krajach, wszędzie, gdzie ludzi rozdziela się według ich przynależności etnicznej.” To tyle o wielkiej polityce. Teraz kilka zdań o naszym futbolowym podwórku.. Od lat z dystansu, z ciepłą wyrozumiałością przyglądam się temu to co dzieje się w chorzowskim Ruchu. Nie chodzi mi o wyniki niebieskich, nie myślę o kolejnych zdobytych czy straconych bramkach, nie śledzę też wyników klubu na giełdzie, na którą swego czasu trafił. Ciekawi mnie kiedy chorzowscy kibice pozwolą władzom klubu zatrudnić pierwszego czarnoskórego gracza z Afryki… Jak to kibice? – zapyta ktoś.. No coż, w Chorzowie takie decyzje podejmują szalikowcy, nie trenerzy, skauci czy nie prezes klubu. Owszem – ci wymienieni na końcu próbują czasami nieśmiało, ale ostateczna decyzja zapada w kibicowskim młynie.. Na razie od dwudziestu lat przyglądam się tym wysiłkom i przez te dwadzieścia lat kibice decydują, że wolą osobny rozwój.. Wszystkie kluby na Śląsku, nawet te ze zdecydowanie mniejszym stażem, stawiały na zawodników z Afryki, a ci zwykle stawali się ulubieńcami widowni. W Zabrzu byli to choćby Dickson Choto, Shingi Kaondera czy obecnie Prejuce Nakoulma, w Podbeskidziu wzdychają do Clemence’a Matawu, w Piaście duet czarnoskórych Nigeryjczyków studentów Śląskiej Akademii Medycznej pamiętany jest do dziś, a w Gieksie to samo z Moussą Yahayą z Nigru czy Mikem Okoro z Nigerii. Te nazwiska można by zresztą wymieniać długo.. A w Chorzowie ..biała plama. Ktoś powie: przypadek. Nie trafili na nikogo.. Ciężko w to uwierzyć. Na testach bywali tam choćby Emmanuel Olisadebe (ten sam, który wprowadził Polskę na Mundial) czy znany z występów w Lechu Poznań Senegalczyk Pape Samba Ba.. Ale kibice nie dali zielonego światła na zatrudnienie… Dziennikarze? Co ciekawe oni w większości też udają, że tematu nie dostrzegają.. I jakoś się to wszystko kręci.. Swego czasu było tak w Koronie Kielce. Ale tam znalazł się odważny.. W 2005 roku gdy do Kielc trafił Brazylijczyk Hernani (ten dobrze znany w Zabrzu), grupka kibiców postanowiła zablokować transfer. Podczas inauguracyjnego meczu słychać było z trybun okrzyki grupki fanatyków: „Biała siła – Biała duma”, „White club Korona, white club”, „Wieczorek zdejmij Murzyna”. Ale władze klubu zareagowały błyskawicznie – Zarząd korony wydał oświadczenie z przesłaniem ”Wykopmy rasizm ze stadionów”, jednocześnie przekazał policji nagranie z trybun, pomógł zidentyfikować prowodyrów, a na koniec wydał tym osobom dożywotni zakaz wstępu na stadion! W Chorzowie takich haseł na szczęście nie słyszeliśmy, i pewnie nigdy nie usłyszymy… Po cichu liczę, że tej zimy poszukując następców dla Arkadiusza Piecha, sięgnie także po graczy z Afryki… Tam w piłkę grać umieją naprawdę dobrze, o czym wiedzą choćby kibice Barcelony, Realu, Juve, Chelsea czy Manchesterów…

Piotr Płatek, autor prowadzi blog nkhotakota.blogspot.com

 Dokument bez tytułu