Prezydent Czadu, Idriss Deby, nie wypuści z aresztu działaczy francuskiej fundacji Arka Zoe oskarżonych o próbę nielegalnego wywozu ponad stu afrykańskich dzieci. Jego oświadczenie w tej sprawie nastąpiło zaraz po tym jak prezydent Francji, Nicolas Sarkozy, wyraził nadzieję, że Deby przekaże ich w ręce francuskiego wymiaru sprawiedliwości.
W ostatni wtorek media doniosły o tym, że Sarkozy uwolnił trzech francuskich dziennikarzy, któzy towarzyszyli działaczom fundacji Arka Zoe. Fundacja ta okazała się organizatorem handlu adopcjami, wywożąc dzieci z ich domów na pograniczu Sudanu i Czadu. Oficjalnie były to sieroty – przynajmniej tak twierdziła fundacja – ale dochodzenie przeprowadzone w tej sprawie wykazało, że dzieci miały rodziców. Jej działacze – razem z uwolnionymi dziennikarzami – zostali zatrzymani przez czadyjskie służby bezpieczeństwa, podczas przewożenia dzieci na lotnisko.
Deby twierdzi, że zarzuty wobec sześciu zatrzymanych Francuzów są zbyt poważne i to czadyjski sąd powinien zdecydować o ich losie. Wszyscy są oskarżeni o porwanie 103 dzieci, które zostały zabrane rodzicom ze wsi położonych przy granicy z Sudanem.
Czadyjskie władze nie zamierzają też tolerować aż takiej ingerencji w wewnętrzne sprawy Czadu. A wypowiedź Sarkozy'ego wystawiła wzajemne relacje na kolejną próbę.
(ostro)