Françafrique: rozwód czy separacja?

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Françafrique: rozwód czy separacja?

Historyczne relacje między Francją a Afryką (frankofońska) przypominają związki Napoleona z Polską. W obu przypadkach Francja demonstrowała swoją mocarstwową pozycję. Rozbiory Polski były w historii Europy zaskakującym wydarzeniem: wielowiekowe państwo o bogatej kulturze przestało istnieć. Cesarz stał się jedyną nadzieją, stąd na na początku XIX wieku, na ziemiach polskich zapanował niezwykły kult Napoleona. Francja była głównym sojusznikiem „sprawy polskiej” w Europie.

Na początku lat 60-tych ubiegłego wieku, na ziemiach świeżo wyzwolonej (od kolonizacji) strefy francuskojezycznej Afryki, panował podobny nastrój. Niezaleznie od tego, kto urzędował w pałacu Elizejskim – De Gaule, Pompidou, Giscard, Mitterrand, czy Chirac – obraz tych relacji był ten sam. Monochromatyczny. Po prosty mumia dyplomatyczna!

Ilu kapralów uznawano za głowy państwa, bardzo szybko, po zamachu stanu w latach 70-tych w Afryce? Francafrique, dosłownie wiekowy flirt miedzy Paryżem a stolicami frankofońskiej Afryki. Z punktu widzenia rozwoju światowej kultury, te relacje są przykładowe. Kiedy dziś mówimy „musiques du monde”- world music – to po części dzięki tej miłości. Natomiast gospodarczo (oczywista wina samych Afrykanów, którzy rządzą bez należytej odwagi i patriotyzmu), każdy widzi, że współpraca ta jest katastrofą.

Podobno słynny generał, knuł od początku, jak dalej uzależnić młode państwa, którym „darował” niepodległość. Antykolonialne nastawienie mocarstw większych od Francji, czyli ZSRR i USA są zachętą dla narodów Afryki.

Już w 1958 roku delegował bliskiego współpracownika Jacques’a Foccarta z misją tworzenia pajęczyny, w której nowe kraje poczują swobodę, jak ryba w sieci. Ta tajna broń De Gaula to system uzależnień i tajemnych powiązań. Jakie to były środki? Foccart zaczyna od wręczenia zaproszeń kilku szefom państw do loży „Przyjaciół Francji”. Do tego dorzuca skuteczną popagandę, masowe fałszowanie wyborów, popieranie monopartyzmu, likwidacja wybranego wbrew prognozom Paryża prezydenta Togo, Sylvanusa Olympio. Jedyny ocalały z tego spisku, to zagorzały przeciwnik ówczesnej polityki Francji, Sékou Touré z Gwinei.

Foccart trzyma lejce gospodarki, polityki monetarnej (afrykański frank CFA), wojskowej… Paryż inicjuje serię bilateralnych umów wojskowych, niczym południowy Układ Warszawski. Każdy kolejny rząd miał swojego „Monsieur Afrique”, człowieka jak cień, odpowiedzalnego za rozwiązania problemów na karkołomnej krzyżówce, pod tytułem: Françafrique. Wielkie koncerny, nie tylko naftowe mają swoją strategię, nie tylko handlową. Czuć smród tych relacji nawet w wojnie w Biafrze (1967-70) w Nigerii, gdzie Françafrique popierała separatystów. Ilu dyktatorów rządziło tak długo, bo zabezpieczali interesy francuskich firm? Polacy wiedzą co to obca ręka w sprawach własnego państwa. Bez Moskwy, nie byłoby demoludów.

Jak się czuje Françafrique po ponad 40 latach? W tym tygodniu, w parlamencie RPA, Sarkozy powiedział: „Wojskowa obecność Francji w Afryce wynika z umów zawartych tuż po dekolonizacji. Minęło już 50 lat! To co zrobiono w latach 60-tych nie jest aktualne dziś”.

Obecnie Francja ma 9 tysięcy żołnierzy w Senegalu, Gabonie, Czadzie, Republice Środkowoafrykańskiej, Dżibuti i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Planowane jest zamknięcie niektórych baz. To pozwoli na skierowanie części tam , gdzie są potrzebni, np. do wschodniego Czadu. Sarkozy dodał, że jego kraj nie ma ambicji niekończąego się utrzymawania sił zbrojnych w Afryce. „Afryka powinna się zająć własnym bezpieczeństwem”. Nowy prezydent Francji ma nowe spojrzenie i chce zakończyć ten rozdział skażony kolonializmem. By to ogłosić światu, wybrał największą potęgę gospodarczą kontynentu. Francja, jak inne kraje zachodnie szuka sojuszu. Wypada więc okazać wdzięk i szacunek w krainie, gdzie kiedyś panował Shaka Zulu.

Jaki będzie los małżeństwa France-Afrique? Minęły miodowe (dla kogo) lata… więc czas pokaże.

Mamadou

 Dokument bez tytułu