Prawie na samym końcu Sahary Zachodniej, na kilometrowej szerokości cyplu wysuniętym w zimne wody Atlantyku znajduje się ostatni przyczółek podróżnych przemierzających drogę do Mauretanii lub z niej powracających – Ad Dakhla. Miasto to targane gorącymi podmuchami wiatru z jednej strony lub świeżą bryzą z drugiej gościło właśnie II Festiwal Morza i Pustyni.
Festiwal ma służyć rozwojowi regionalnemu i prezentacji kultury saharyjskiej, ale jest też kolejną okazją do wpływania Maroka na losy tej ziemi. Pod pozorem ochrony dorobku kultury i wspierania rozwoju Maroko stara się sprowadzać na te tereny inwestorów z innych części kraju a co za tym idzie powiększać liczbę Marokańczyków na Saharze Zachodniej, którą okupuje od ponad 30 lat. Dlatego w programie festiwalu znalazły się targi rolnicze, mieszkaniowe, finansowe i ekonomiczne skierowane do potencjalnych inwestorów z północy.
Ad Dakhla musi jednak korzystać z takich okazji ponieważ eksponowanie różnic kultury saharyjskiej może pomóc na arenie międzynarodowej, w poparciu sprawy Saharyjczyków. Miasto wygląda więc jak oaza suwerenności wobec królestwa, z setkami czerwonych flag i wielkimi portretami króla. Jedynymi oznakami okupacji są garnizony wojskowe, siły ONZ i inne budynki organizacji mających wspierać pokój, teraz po metamorfozie, przystrojone tysiącami kolorowych draperii, przypominająych kolorowe stroje lokalnych kobiet.
Saharyjczycy chcą się bawić. Zaproszono więc gwiazdy nie tylko muzyki saharyjskiej, ale też takich wykonawców jak Khaled, Tiken Jah Fakoly, Desert Rebel, Daby Toure i innych. Odbyły się też recytacje poezji tradycyjnej, artystów z całej Sahary zachodniej.
Ad Dakhlę dzieli mniej kilometrów od Noaudhibou w Mauretanii niż stolicy Sahary zachodniej – Laayoune czy marokańskiego Rabatu. Ad Dakhla z kulturą saharyjską jest bliżsża nomadom mauretańskim niż Marokańczykom.
Przez kilka ostatnich wieczorów nomadzi zebrali się w jednym miejscu, tak jak od lat zbierają się w nocy przy ognisku. Towarzyszyli im marokańscy przyjezdni, europejscy turyści i międzynarodowe siły pokojowe. Starszyzna ad Dakhli jednak powtarza: Nie mamy tu wiele, ale przynajmniej panuje pokój.
Marta Jackowska