Trzeci dzień zmagań na boiskach Angoli i kibice znów oglądali 4 bramki w każdym ze spotkań. Na szczęście w Bengueli, gdzie rozgrywane są mecze grupy C, kibice dopisują lepiej niż na innych stadionach – oba mecze oglądało ponad 20000 widzów.
Pierwsze starcie w grupie C miało być hitem pierwszej kolejki. Zarówno Nigeria jak i Egipt są faworytami turnieju. I wszystko zaczęło się dość ciekawie. W 12. minucie pięknym strzałem popisał się Ogbuke i Nigeria prowadziła. Wyglądało na to, że Superorły są w formie, a Egipt będzie przeżywał ciężkie chwile. Ale już 20 minut później Moteab wygrał wyścig do piłki z interweniującym daleko poza polem karnym Enyeamą i skierował piłkę do opuszczonej bramki. Motorem napędowym w ataku Faraonów był Mohamad Zidan, ale nie zdołał zapisać na swoim koncie ani gola, ani nawet asysty. Zdołał to zrobić Ahmed Hassan, który w 54. minucie uderzył z dystansu, a piłka odbita od pleców Taiwo kompletnie zmyliła bramkarza Nigerii. Superorły próbowały odrobić stratę, ale Faraonowie groźnie kontratakowali. Jeden z takich kontrataków okazał się zabójczy – w 88. minucie wpuszczony na boisko po przerwie Mohamad Gedo wykończył szybką akcję Egiptu.
Drugi mecz, pomimo że to dopiero pierwsza kolejka, był w założeniu walką o to, żeby nie zająć ostatniego miejsca w grupie. Ani po benińskich Wiewiórkach, ani po mozambickich Mambach nikt cudów się nie spodziewał. Ale obie drużyny zaprezentowały się co najmniej ciekawie. Na początku to Mozambik wydawał się dominować na boisku, ale inicjatywę szybko przejął Benin, który w 15. minucie objął prowadzenie bo bramce jaką Omotoyossi zdobył z rzutu karnego. Chwilę później było już 2:0, a pechowcem okazał się obrońca Mozambiku Dario Khan, który interweniował tak nieszczęśliwie, że zamiast wybić piłkę na róg wbił ją w róg własnej bramki. Benin mógł podwyższyć prowadzenie, ale w bramce Mozambiku świetnie spisywał się Rafael – jedyny na turnieju bramkarz z brzuszkiem, który w bramce udowadniał jednak, że szybkością i zwinnością dorównuje swoim konkurentom. Mamby zdołały otrząsnąć się po stracie dwóch goli pod koniec pierwszej połowy. Chwilami ich gra naprawdę mogła się podobać, a część strat odrobili jeszcze przed przerwą. Po błędzie benińskiego bramkarza piłkę głową do pustej bramki skierował Lobo. Druga bramka również obciąża konto Djidonou, golkipera Wiewiórek. Opuścił on pole karne żeby wybić piłkę na aut. Nie wrócił jednak dość szybko na swoje stanowisko, a szybko wprowadzona do gry piłka znalazła w polu karnym Goncalvesa, który nie miał większych kłopotów z umieszczeniem jej w pustej bramce. Na tym emocje się jednak nie skończyły. W ostatnich minutach meczu zarówno jedni jak i drudzy mieli swoje okazje do zdobycia zwycięskiej bramki. Na uwagę zasługuje zwłaszcza kuriozalna sytuacja jaka miała miejsce pod bramką Mozambiku. Do prostopadłego podania nie zdołał dojść napastnik Beninu, ale bramkarz Mozambiku sięgając po piłkę chciał popisać się saltem. Niestety w trakcie akrobacji piłka wypadła mu z rąk i tylko gapiostwu piłkarzy Beninu zawdzięcza to, że zdołał podnieść się z murawy i nakryć piłkę. Nieudane salto mało nie skończyło się dla niego także kontuzją kręgosłupa.
Łukasz Kalisz
Więcej w specjalnym serwisie pucharowym. Wejdź na afryka.org/angola2010!