Podobnie jak wiele nastolatek żyjących na etiopskiej prowincji, dziewiętnastoletnia dzisiaj Shekuria Mume rzuciła szkołę, zaszła w ciążę i wyszła za mąż jako piętnastolatka. Jednym z jej najgorszych wspomnień jest pierwszy poród, który trwał przez dwa dni. „Od dziecka słyszałam, że wiele kobiet umiera przy porodzie. W pierwszej ciąży tak bardzo się tego bałam, że praktycznie śniło mi się co noc, że umieram” – wspomina Shekuria.
W okolicy jej rodzinnej wioski w regionie Oromia w Etiopii nie ma żadnego dostępu do opieki medycznej. Przy porodzie pomagała niewykwalifikowana kobieta która nie znała nawet podstawowych zasad higieny, nie mówiąc już o wiedzy potrzebnej położnej. „Sprawdzała postęp porodu gołymi rękami, a po wszystkim owinęła moje nowonarodzone dziecko w brudne szmaty.”
Shekuria i jej dziecko przeżyli, ale wiele etiopskich kobiet nie miało tyle szczęścia: według ostatnich danych demograficznych, kraj ten ma jeden z najwyższych wskaźników umieralności matek przy porodzie – szacuje się, że co roku w Etiopii umiera około 25 tysięcy kobiet.
Teraz Shekuria wraz z rodziną mieszka w mieście Chelenko, w którym działa ośrodek planowania rodziny. Kiedy zdecydowała się na kolejne dziecko, przy porodzie uczestniczyła Fate Adem, 65-letnia wykwalifikowana akuszerka, która przeszła szkolenie w ośrodku. Całe szczęście, ponieważ tym razem była to dość skomplikowana ciąża bliźniacza. Gdy akuszerka zorientowała się, że rodząca mocno krwawi, przetransportowała ją do pobliskiego szpitala, gdzie uratowano jej życie i gdzie przyszły na świat jej dzieci. Akuszerki pełnią też dodatkową rolę – rozpowszechniają wiedzę na temat antykoncepcji, higieny i podstawowych zasad opieki nad niemowlętami, w tym o szczepieniach i właściwej diecie.
W Etiopii, gdzie wiele terenów nie ma dostępu do podstawowej opieki medycznej, a większość kobiet rodzi w domach, średnio jedna akuszerka czy pielęgniarka przypada na 62 tysiące ludzi. Jest to jeden z najniższych wskaźników na świecie.
maru, IRIN