W Libii trwa wojna domowa. W Egipcie i w Tunezji doszło do obalenia dożywotnich prezydentów. Podobne aspiracje ma erytrejska opozycja, która wzywa do międzynarodowej interwencji w swoim kraju.
Erytrejski Sojusz Demokratyczny jest organizacją zrzeszającą grupy erytrejskich opozycjonistów na wygnaniu. Sojusz wzywa do obalenia reżimu dyktatora Izajasza Afwerkiego, wszelkimi możliwymi środkami. Zdaniem opozycji to już najwyższy czas, żeby ukrócić erytrejską dyktaturę, bo kwestia przestrzegania praw człowieka coraz bardziej się pogarsza.
Opozycja uważa, że nie ma już czasu na bezczynność. W Erytrei jest znacznie gorsza sytuacja, niż ta, która panowała przed obaleniem północno-afrykańskich reżimów. Do Erytrei musi wrócić demokracja. Dlatego opozycyjny sojusz zaapelował do międzynarodowej społeczności o pomoc.
Słabością erytrejskiej opozycji jest jej przebywania na emigracji. Afwerki nie pozwala Erytrejczykom na protesty w ich własnym kraju, eliminując skutecznie wszelkie zarzewia buntu. Sytuacji opozycji nie poprawia ogromna migracja Erytrejczyków uciekających z ojczyzny. W ciągu ostatnich dziesięciu lat z tego kraju uciekło aż milion osób, co stanowi duży odsetek, jeśli przyjmiemy dane dotyczące liczby Erytrejczyków, osiągającej poziom ponad pięciu milionów. Szacuje się też, że w erytrejskich więzieniach przebywa około 500 tzw. więźniów politycznych. Nie ma też w Erytrei wolności mediów, brakuje konstytucji, nie funkcjonuje we właściwy sposób system edukacji i opieki zdrowotnej. A Afwerki nadal jest u władzy.
mm