Erytrea nie boi się rewolucji

afryka.org Wiadomości Erytrea nie boi się rewolucji

W Erytrei rewolucji nie będzie. Władze tego kraju odcięły jego mieszkańców od wszelkich informacji na temat protestów w Afryce Północnej i sąsiednim Dżibuti. Tylko opozycja na wygnaniu wie dokładnie, co stało się w innych rejonach kontynentu afrykańskiego.

W Erytrei medialna cisza jest o tyle łatwa do utrzymania, bo niezależne media zostały zakazane w 2001 roku. Nawet telewizja satelitarna, która dociera do części mieszkańców Asmary, jest reglamentowana strachem przed wydaniem służbom bezpieczeństwa za oglądanie takich kanałów jak Al Dżazira.

W przypadku rewolucji w Egipcie erytrejskie władze, zdając sobie sprawę, że nie powstrzymają doniesień na temat wydarzeń nad Nilem, stworzyły własną wersję wydarzeń. Asmara oskarżyła USA o to, że przez lata manipulowała Egiptem, doprowadzając do zdrady rewolucji rozpoczętej w 1952 roku przez Dżamala Nassera, ale Egipcjanie wreszcie postanowili się sprzeciwić i doprowadzili do zmiany, i Egipt wróci na drogę nasseryzmu. Co więcej obalony prezydent Hosni Mubarak nie podążał drogą, którą kroczyła Erytrea.

Izajasz Afwerki, prezydent Erytrei chce za wszelką cenę utrzymać Erytrejczyków w ryzach swojej dyktatury. O zupełnie innym przebiegu wydarzeń marzy erytrejska diaspora, która uciekła z ojczyzny przed reżimem Afwerki’ego. Wierzy, że i Erytrejczycy obalą dyktatora, wzorując się na Egipcjanach. Jednak wciąż dyskusje o przyszłości Erytrei wydają się zbyt abstrakcyjne, bo erytrejska rzeczywistość nie pozwala póki co na realizację marzeń przeciwników obecnego prezydenta.

Jedynym sposobem na obalenie prezydenta będzie jednak konfrontacja zbrojna twierdzą opozycyjni działacze, powszechne powstanie, którego perspektywa nie jest taka bliska. W Erytrei panuje wciąż spokój. Wrzenie trwa poza jej granicami.

mm

 Dokument bez tytułu