Czyżby szykował się nam nowy konflikt w Rogu Afryki? Znana ze swojej wrogości do Etiopii Erytrea tym razem naruszyła suwerenność terytorialną sąsiedniego Dżibuti.
„Erytrejscy żołnierze przekroczyli naszą granicę” – poinformował prezydent Dżibuti, Ismail Omar Guelleh. Ich marsz miał trwać aż do momentu spotkania z dżibucką armią. Erytrea zaprzecza tym oskarżeniom. Jednak władze Dżibuti twierdzą, że Erytrejczycy budują umocnienia na wspólnej granicy.
Dżibucki prezydent wezwał Unię Afrykańską (UA) i Ligę Arabską (LA) do pomocy w rozstrzygnięciu granicznego sporu. Wybuchł on już dwukrotnie, w latach 90-tych i chociaż nie doszło do wojny, to miały miejsca starcia żołnierzy z obu krajów.
Erytrea zdobyła swoją niepodległość w 1993 roku, po wielu latach walki z Etiopią. Zresztą konflikt z Etiopią nie został rozwiązany i wciąż grozi wybuchem następnej wojny. Jednak jakby tego było za mało, Asmara sugeruje swoim zachowanie, że chce iśc na wojnę także z Dżibuti. Sytuację komplikuje fakt, że siły ONZ, które miały pilnować pokoju na granicy erytrejsko-etiopskiej nie mogą sprawnie działać, bo Erytrea stwarza im ciągłe problemy natury logistycznej i zaopatrzeniowej.
Erytrea jest też zaangażowana we wspieranie islamistów z Somalii, którzy walczą z etiopskimi żołnierzami, stacjonującymi w tym kraju. Przez wielu obserwatorów Erytrea jest postrzegana jako kraj destabilizujący cały region Rogu Afryki.
(ostro)