Wczoraj Mamadou opisywał plakat związany z Dniem Dziecka. Miał on zachęcać do odwiedzin w pewnym warszawskim klubie, gdzie organizowano święto… afrykańskich dzieci. Pomijając fakt, że na sali z pewnością zabrakło owych dzieci, prezentujemy dzisiaj sam plakat.
Impreza odbywała się w warszawskim klubie Depozyt 44. A plakat ją promujący? Chyba mówi więcej o sposobie myślenia Polaków na temat Afryki niż niejedna naukowa rozprawa. I budzi mój sprzeciw i oburzenie. Organizatorom tego wydarzenia przypominam, że afrykańskie dzieci nie muszą jeść białemu człowiekowi z ręki. I nie proszą o jedzenie na kolanach. Jeżeli robi się coś poświęconego Afryce, to wymagana jest odrobina znajomości tematu.
Nurtuje mnie też pytanie: Co oznacza nazwa jedzonko afrykańskie? W końcu na plakacie głodne dziecko i pewnie wszyscy głodują w Afryce, więc skąd u licha to jedzenie?
Klubowi Depozyt 44 dobrze radzę: Chcesz zaprosić ludzi na miłą zabawę, pokaż uśmiechnięte dziecko, a nie małego Afrykańczyka na kolanach. Chyba, że organizujesz wieczernicę poświęconą ofiarom tragedii, ale wtedy nie nazywaj tego imprezą z wjazdem. I chociaż nigdy nie byłem w twoich murach, to teraz już w nich się na pewno nie pojawię.
Kofi