Dziś trzecia odsłona cyklu „Dom na końcu świata“. Tym razem o RPA opowiada Karolinie Drejerskiej mieszkająca tam Joanna Skoczyński.
Karolina Drejerska: Jak to się stało, że Twoja rodzina zamieszkała w RPA?
Joanna Skoczyński: Moi rodzice przenieśli się do RPA 25 lat temu. W Polsce panowała wówczas trudna sytuacja ekonomiczna. W sklepach brakowało podstawowych produktów. Gdy moim rodzicom urodziła się pierwsza córka, postanowili poszukać innego miejsca do życia. Najpierw przenieśli się do Austrii. Potem tata dostał propozycję pracy w RPA i dlatego przeprowadzili się do Afryki. Tutaj się urodziłam.
Jak Twoi rodzice wspominają pierwsze miesiące w Afryce?
Mój tata często wspomina, że podobała mu się atmosfera w RPA. Zaskoczyła go otwartość Południowoafrykańczyków. Dla mojej mamy bariera językowa była dużym utrudnieniem. Nie pracowała, ponieważ nie czuła się komfortowo, nie znając lokalnych języków.
Rodzice często wspominają, że sąsiedzi stanowili dla nich duże wsparcie. Starali się zapoznać nas z kulturą południowoafrykańską. Moja rodzina wiedziała bardzo mało o RPA przed przeprowadzką, dlatego byli zaskoczeni, jak bardzo prawdziwa Afryka różni się od tej z opowieści.
Jak wyglądało dorastanie w RPA?
Wydaje mi się, że normalnie. Miałam ogromne szczęście, bo nigdy niczego mi nie brakowało. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak wyglądałoby moje życie w Polsce. Cóż, z pewnością moja znajomość języka polskiego byłaby na wyższym poziomie…
Czy rodzice wychowywali Ciebie na Polkę czy na Południowoafrykankę?
Gdy byłam mała, potrafiłam posługiwać się tylko językiem polskim. Zawsze z dumą mówiłam, że jestem Polką. Jednocześnie też byłam dumna, że mogę nazywać siebie Południowoafrykanką. Oglądałam polskie i angielskie bajki. Bardzo dobrze pamiętam na przykład „Bolka i Lolka“.
Jak wyglądało Twoje życie z dala od rodziny w Polsce?
To jest bardzo trudny temat. Jeśli mam być szczera, moi krewni w Polsce są w pewnym sensie obcymi ludźmi, z którymi łączą mnie więzy krwi.
Ile razy byłaś dotąd w Polsce?
Dwa razy – gdy byłam w pierwszej i w siódmej klasie. Niewiele pamiętam, bo byłam mała. Wiem, że to piękny kraj. I pamiętam to dziwne uczucie bycia w obcym państwie, gdzie jednak rozumiałam lokalny język.
Czy zauważyłaś różnice między Polakami a Południowoafrykańczykami? Czy moglibyśmy się czegoś od siebie nauczyć?
Myślę, że większość Południowoafrykańczyków jest bardzo otwarta. Można znać kogoś bardzo krótko i traktować go jak członka rodziny. Do obcej, starszej kobiety mówimy „ciociu“. Pamiętam, że w Polsce ludzie zachowują dystans. Do obcych zwracają się per pan/pani. Takiej otwartości Polacy mogliby się nauczyć. Południowoafrykańczycy, z drugiej strony, są mistrzami w marnowaniu czasu.
Interesujesz się bieżącymi wydarzeniami w Polsce?
Tata regularnie czyta onet.pl i opowiada nam potem, co się dzieje w Polsce. Mama ogląda dużo polskich filmów – często się do niej przyłączam.
Jak Polacy są odbierani w RPA?
Wielu ludzi sądzi, że potrafię pić wódkę tylko dlatego że jestem Polką. A poza tym, zawsze są ciekawi i zadają mnóstwo pytań, gdy dowiadują się, że jestem Polką.
Chciałabyś kiedyś zamieszkać w Polsce?
Tak. Od niedawna zastanawiam się nad studiowaniem w tym kraju. Przez kilka lat mogłabym doświadczyć trochę polskości.
Czy są takie stereotypy na temat Afryki, które wyjątkowo Ciebie irytują?
Tak. Ludzie często się dziwią, że jestem z RPA, a jestem biała. To bardzo niegrzeczne z ich strony.
Jaka jest największa zaleta mieszkania w RPA?
To, że jesteśmy otoczeni przez tyle różnych grup kulturowych. Większość z nich jest otwarta na inne kultury. Chcą się uczyć o sobie i od siebie nawzajem. Nie chodzi o tylko kulturę południowoafrykańską, ale o polską, portugalską, grecką i inne. Muszę też wymienić pogodę jako jeden z plusów życia w RPA.
Dziękuję za rozmowę.