Dar Fur, Olimpiada i sprawa Tybetu

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Dar Fur, Olimpiada i sprawa Tybetu

Ostatnio w związku ze zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi w Chinach, wraca temat praw człowieka i Tybetu. Manifestacje przed ambasadami Chin odbywają się na całym świecie. Władze Pekinu nie przejmują się tym i oskarzają o ingerencję w sprawy wewnętrzne.

Mialem kilka rozmów na temat łamania praw czlowieka na świecie, szczególnie w Afryce. Wszystko w związku z przygotowaniami do majowego Dnia Jedności Afryki 2008 w Warszawie. Ambasada , która weszla jako partner nie odpowiada Fundacji (przeoczyla ten fakt, podczas wczesniejszych spotkań w biurach tejże Ambasady). Burzliwa rozmowa miała miejsce, czy na plakatach będą widniały obok siebie loga jednej i drugiej… Nasunęła się mi pewn refleksja.

Gdyby tak patrzeć na Stany Zjednoczone, prezentowane jako model demokracji, myślę, ze ankieta wśród samych Amerykanów dałaby jeden wynik. Natomiast na to samo pytanie – kto jest wzorem demokracji?- zadane Afganczykom, Irakijczykom wynik może być kompletnie inny.

Demokracja przecież to nie tylko wolne wybory, prawa jednostki u siebie. Kto na Zachodzie krytykuje USA za więzienie w bazie Guantanamo, gdzie wielu muzułmanów siedzi bez wyroków? Demokrata nie powinnien siłą wprowadzać bałagan i śmierci u sąsiada, ani w innym kraju. Czy amoralne państwo może być demokratyczne? Nawet uprzejmy i pokojowo nastawiony Dalaj Lama mógłby zadać to pytanie niektórym krajom Unii Europejskiej i Ameryce. Skoro uznają Chiny za dalekie od demokracji, dlaczego tak intensywnie handlują z nimi?

Kiedy slyszę prawa czlowieka myśle o tym całym zamęcie wywołanym (nie tylko) przez mocarstwa tego świata w imię do konca nie wiadomo czego! Haslo "wprowadzimy demokrację u was" jest bardzo atrakcyjne… Ale przecież są wartosci uniwersalne, które w różnych kulturach wchłaniają się różnymi drogami, w różnym tempie. Jeśli w państwie jest np. jedna państwowa telewizja (często w Afryce) lub jedno radio, które są w rękach rzadzącej partii, czy w takim (nawet spokojnym kraju) mogą się odbyć demokratyczne wybory?

Darfur to region leżący w zachodnym Sudanie. Toczy się tam konflikt między czarnymi a arabskimi Afrykanami. Jeśli w jednym zdaniu pojawiają się : Chiny, Darfur, marka Omega i amerykański aktor George Clooney, mamy zagadkę. Czytalem wlaśnie niedawno o tym, że Clooney jest  ambasadorem pokoju ONZ-u od stycznia tego roku. Aktor jest także gorącym zwolennikiem rozwiązania sprawy Darfuru i podkreśla , gdzie tylko może, ze Chiny mają swoją "mea culpa" w tym konflikcie! Jak to? Cała Afryka myśli, że jedynie Chartum steruje sznurkami i jest odpowiedzialny za ten tragiczny bałagan. Chiny są jednak najważniejszym partnerem ekonomicznym Sudanu. Chartum słucha jedynie Pekinu, organizatora olimpiady 2008. Clooney ma ważny kontrakt reklamowy ze szwajcarską firmą Omega, która jest oficjalnym sponsorem igrzysk. I koło się zamyka. Wraz z inną celebrity Mia Farrow, udało mu sie nakłonić Stevena Spielberga do rezygnacji (w lutym) ze współpracy z chińskim komitetem olimpijskim w sprawie otwarcia tej imprezy.

Wojna domowa w Darfurze i jej uboczne konsekwencje to 200 tysięcy zabitych i dwa miliony ludzi wygnanych w ciągu ostatnich 4 latach. Wedlug międzynarodowych organizacji ludzie dobrej woli jak Clooney dbają o prawa innych osób. Rządy nigdy tego nie robily. Zawsze interweniowały dla interesów strategicznych, ekonomicznych: ropa, diamenty, własne krajowe firmy… Nigdy państwa tego nie robią dla idei, bo ten twór nie wie co to wrażliwość. Pojedynczy czlowiek tak. Tu się różnilem od mojego rozmówcy. Na tak zwane kraje demokratyczne Zachodu, jest tyle haków, choćby w samym minionym wieku….że strach liczyć.

Każdy rozsądny człowiek popiera demokrację, tylko bez hipokryzji proszę!

Mamadou

 Dokument bez tytułu