Globalny kryzys finansowy nie dotknie aż tak bardzo Afryki. Pisze o tym nie byle kto, bo tygodnik „The Economist”, który wcześniej pisał o Afryce jako o kontynencie bez nadziei. Teraz jest inaczej. Afryka wypada znacznie lepiej w oczach „The Economista”.
Afrykański rynek nie przyciągał aż takiej uwagi inwestorów jak rynki amerykański, azjatycki czy tez europejski, a to właśnie na nich rozgrywa się główny dramat. Afrykański system bankowy działa na innych zasadach i nie jest aż tak bardzo włączony w system globalnej bankowości.
Jednak nie jest aż tak bardzo różowo. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, że wskaźnik wzrostu gospodarczego osiągnie w przyszłym roku 6 a nie 7 procent jak w ostatnim roku. Poza tym mniej pieniędzy w Azji i na Zachodzie oznacza przykręcenie strumienia zagranicznych funduszy dla Afryki. Jednocześnie wzrosną ceny podstawowych produktów, używanych i spożywanych przez przeciętnego mieszkańca kontynentu afrykańskiego.
Bogate kraje przeznaczą też mniej pieniędzy na programy pomocowe. Będzie mniej, oszczędniej i kryzysowo. I to także może stać się udziałem Afryki.