Czy Afryka jest krajem? Na tak postawione pytanie stara się odpowiedzieć poradnik wydany przez Fundację „Afryka Inaczej”. Publikacja, której redaktorem i współautorem jest Paweł Średziński, została napisana przez osoby pochodzenia afrykańskiego oraz polskie autorki i autorów. Czytelnik znajdzie w niej opowieści o krajach, z których pochodzi część autorów tekstów zamieszczonych w poradniku, ale także zapozna się z propozycją innego spojrzenia na Afrykę. Publikacja powstała z myślą nie tylko o nauczycielach geografii i historii. Publikujemy jeden z jej rozdziałów.
Kiedy patrzymy na mapę świata, widzimy że jej centrum zajmuje Eurazja. Przesuwając wzrok niżej, dostrzegamy, że na tym samym centralnym planie znajdzie się Afryka, określana jako Czarny Ląd. Cały kłopot z marginalizowaniem znaczenia Afryki nie dotyczy zatem jej peryferyjnego położenia, lecz sposobu postrzegania tego kontynentu przez Europejczyków, a więc także Polaków.
W jaki sposób patrzy się na Afrykę w kraju nad Wisłą? Bardzo łatwo jest skrzywić perspektywę, traktując Afrykę jako jedno państwo. Wtedy kraj, jakim jest Polska, geograficznie odpowiadałby „krajowi” afrykańskiemu. Cały kontynent zaczyna „być” krajem. Tak właśnie dzieje się w Polsce. Zwykle osoba mówiąca o Afryce, a często reprezentuje ona media, traktuje ten kontynent jak jedno, ogromne państwo. Możemy więc usłyszeć, że w Afryce coś się wydarzyło albo że Afryka ma z czymś problem.
Polak, spacerując po Bamako, Dodomie czy Luandzie, rzadko usłyszy pytanie: „Co tam w Europie?”. Afrykanie zapytają takiego spacerowicza przede wszystkim o to, skąd pochodzi. Pytanie: „Co tam w Europie?” sugeruje, że każdy biały pochodzi z Europy, gdzie mówi się jednym językiem i gdzie obowiązuje jeden system polityczny, jedna konstytucja. Polak, pytając o sytuację „kraju”, jakim miałaby być Afryka, obnaża swój brak wiedzy o tym kontynencie, okazuje się bowiem, że nie ma on rozeznania w sytuacji, że nie wie, iż Zimbabwe, Burkina Faso, Togo, Malawi, Burundi, Gabon… to państwa leżące na kontynencie afrykańskim. Tak jak Polska, Norwegia, Włochy czy Wielka Brytania są krajami europejskimi. Taka osoba nie ma pojęcia, że Bużumbura, Nawakszut, Bissau, Akra, Jaunde, Maputo, Bangi, Mogadiszu to nazwy stolic; że CFA to waluta państw frankofońskich Afryki. Prasa i telewizja, które mają jednak czas na sprawdzenie wiadomości podchodzących z Afryki, po macoszemu traktują te tematy i często nie weryfikują żadnych informacji. Jak widz czy czytelnik mają się zorientować w takim bałaganie? Czy nie jest to lekceważenie odbiorcy?
Nie wiem, czy kiedykolwiek Afryka była postrzegana pozytywnie albo neutralnie. Grecja starożytna niewątpliwie miała dużo szacunku do starszego brata, jakim był Egipt, ale ten rodzaj estymy w stosunku do kontynentu afrykańskiego należał do rzadkości. Stary Testament i epizod pijanego patriarchy Noego oraz jego syna, Chama, był złym (bliskowschodnim) początkiem. Potem przyszły czasy nazwane „wielkimi odkryciami”. Stosunek Europy do tak zwanych „znalezionych lądów”, szczególnie do Afryki, był mieszaniną fascynacji i pogardy, co rodziło pewien paternalistyczny ton, którego do dziś Europa nie może (nie chce) się pozbyć. Odkrywający górował nad odkrytym. Dalszy ciąg historii jest znany, a wiąże się z problemami niewolnictwa i kolonizacji.
Co mogą zrobić w tej sytuacji Polacy? Czy mają dostroić się do mentalności wnuków dawnych kolonizatorów i pielęgnować kompleks wyższości wobec Afryki i jej mieszkańców? Kiedy dzielono afrykański kontynent w Berlinie (1884/85), państwa polskiego nie było na mapie Europy. W handlu niewolni-kami nie brali udziału rodacy Kopernika. Polska nie miała bezpośrednich relacji z Afryką kolonialną, choć w okresie międzywojennym bardzo starała się o pozyskanie kolonii. Dlaczego Polak ma patrzyć na Afrykę, jak potomek byłego handlarza niewolników czy kolonizatora? Traktowanie Afryki z wyższością, jako jednego kraju, oznacza negowanie istnienia jej wielowiekowej historii, różnych tradycji i kulturowego bogactwa. Stanowi domeną tych, którzy tęsknią za okresem, gdy postrzegano Afrykę jako ląd „niepełnosprawny”. Tak właśnie rozumiem ujednolicanie, którego ofiarą pada kontynent afrykański, a także funkcjonujące na nim 54 państwa. „Afryka to taki duży kraj na południu świata”. Takie słowa czytałem całkiem niedawno w jednym z poważnych portali, gdzie promowano książkę polskiego dziennikarza, który podróżował po Afryce i o niej napisał. Wielu Afrykanów widzi w Europie byłego kolonizatora. Dotyczy to zwłaszcza Belgii, Francji, Anglii i Portugalii, to one rzucają cień na potencjalnie pozytywny wizerunek Europy. Afrykanie są jednak w stanie wymienić przynajmniej te cztery państwa, co oznacza, że mają świadomość istnienia europejskiej wielości.
Polaków natomiast cechuje ignorancja w zakresie wiedzy geograficznej, nie tylko tej związanej z Afryką. Można by zapytać, jakiej narodowości był Kapuściński, który tyle o Afryce napisał. Albo też na czym polega jego popularność, skoro tak niewielu go czyta. Teraz jego miejsce zajął Wojciech Jagielski. Na poczytność jego tekstów bardzo liczę.
Mamadou Diouf
Pobierz poradnik! Wejdź na stronę www.afryka.org/edukacja!
Publikacja przygotowana w ramach projektu „Czy Afryka jest krajem? Podręcznik nie tylko dla nauczycieli geografii i historii”, prowadzonego przez Fundację „Afryka Inaczej”. Projekt jest współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w 2011 r.