afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Co z tą Gwineą?

Gwinea nie miała szczęścia do swoich przywódców. Po zakończeniu ery Sekou Toure, przyszła kolej na Lansana Conte, który nie szanował demokracji, a teraz krajem tym rządzi wojskowa junta. Żołnierze u władzy nie stanowią gwinejskiej specjalności. Jednak w przypadku Gwinei nie chodzi wyłącznie o władzę samą w sobie.

Przyjaźń z Pekinem

Wojskowa junta, która rządzi dziś Gwineą, podpisała właśnie kontrakt z Chińczykami, czyniąc Pekin strategicznym partnerem gwinejskiego przemysłu wydobywczego. Umowa opiewa na sumę 7 miliardów dolarów amerykańskich. „Partnerstwo w wydobyciu”, o którym wspomina kontrakt, oznacza udział w lukratywnym wydobyciu najwiekszych złóż boksytów, których Gwinea jest jednym z największych światowych producenów. Gwinea to również złoża złota i diamentów.

Chiny mają zatem powody do zadowolenia. Podobnie do wojskowej junty pod wodzą kapitana Moussy „Dadisa”Camara. Dzięki temu wzmocnieniu ulegnie pozycja Camara. O to, żeby Camara nie został odsunięty od władzy zadbają teraz na arenie międzynarodowej Chińczycy, którzy jak pokazuje przykład Zimbabwe czy Sudanu, twardo stoją za reżimami powiązanymi gospodarczo z Pekinem. Dlatego jeśli społeczność międzynardowa będzie domagać się zaprowadzenia demokratycznych porządków w Gwinei, Camara może czuć się pewniej na politycznej arenie. Z drugiej strony junta podpisując układ z Chińczykami zadarał z dotychczasowymi beneficjentami gwinejskiego przemysłu wydobywczego – amerykańską Guinea Bauxite Company CBG i rosyjskim RUSAL-em.

Co przeszkadza juncie?

Pozycją Camara zachwiały niedawne krwawo stłumione zamieszki w Conakry. Wojsko otworzyło ogień do 50 tysięcy prodemokratycznych demonstrantów. Zginęło co najmniej 157 osób, zaś ponad 1000 zostało rannych. Żołnierze gwałcili i bili kobiety biorące udział w manifestacji. Camara starał się umniejszyć rozmiary tego dramatycznego wydarzenia, redukując liczbę śmiertelnych ofiar do 57. Sprawą interesuje się ONZ i Międzynarodowy Trybunał Karny.

W Gwinei rośnie opozycja przeciwko rządom wojskowych. Od wielu lat to armia dyktuje warunki Gwinejczykom. Poprzedni przeydent Conte musiał liczyć się ze zdaniem wojska, które często buntowało się, jeśli uznawało, że jest słabo opłacane, a Conte obiecywał spełnić postulaty wojskowych. Teraz to wojsko jest u władzy.

Co na to Afryka?

W ubiegły weekend przywódcy krajów Afryki Zachodniej zastanawiali się jak rozwiązać gwinejski kryzys. Istnieją obawy, że może on być zarzewiem wojny domowej i zdestabilizować sytuację w regionie, gdzie już wcześniej dochodziło do wieloletnich wojen, np. w Sierra Leone czy Liberii. Wśród propozycji, nad którymi dyskutowano znalazły się m.in. sugestie, aby władzę przejął nautralny i cywilny rząd tymczasowy. Jednak żadne z państw biorących udział w szczycie poza dostrzeżeniem problemu Gwineą, nie potrafiło przejść od słów do czynów.

Kraje wchodzące w skład Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) jak i Unii Afrykańskiej (UA) mają jeszcze jeden, twardy orzech do zgryzienia. Okazuje się, że Camara, wbrew swoim wcześniejszym zapowiedziom nie zdecydował jeszcze, czy wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Wcześniej mówił, że odda władzę cywilom. Dziś wstrzymuje się z odpowiedzią.

Co dalej z Gwineą – brzmi ciągle jak pytanie bez odpowiedzi.

lumi

 Dokument bez tytułu