Co piszczy w trawie polskich mediów? (5)

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Co piszczy w trawie polskich mediów? (5)

„Pozwolę sobie pozostać zwolennikiem używania, oczywiście w kontekście pozytywnym, takich słów jak Żyd, Cygan czy Murzyn”. Tak rozpoczyna swój tekst do Gazety Olsztyńskiej z dnia 22 października, dziennikarz Robert Zientkiewicz.

Pan Robert przypomina tych artystów, którzy w chwili braku inspiracji, dają byle pikantny temat brukowcom: skandal obyczajowy. Muzycy, aktorzy znają dobrze tę sztuczkę. Okazuje się, że dziennikarze także. – Nie mam ciekawego tematu, ale muszę dostarczyć coś redakcji, jak co tydzień. Żartowniś z Pana Roberta czy złośliwiec? Słowa „pozytywny kontekst” sugerują przecież drugie dno, negatywne skojarzenia. Polak w języku francuskim, to „Polonais”. Kiedy Francuz chce żartować lub wręcz obrażać Polaka, używa terminu „Polack” lub „Polaque”.

„W dobie poprawności politycznej wielu krępuje sie używać tych nazw…”. Pisze dalej Pan Zientkiewicz. Zauważyłem , że termin „polityczna poprawność” dostarcza niektórym pozory argumentacji, przy braku inspiracji. Propozycja, by traktować innych, jak byśmy sami sobie życzyli, by obchodzono się z nami nie jest czymś egzotycznym. Żaden Polak nie chce, by nazwano go „Polack” w Paryżu, tylko poprawnie „Polonais”. Nie chciałby też, by nazwano go „Mzungu” we Wschodniej Afryce!

Poprawność polityczna nie jest hipokryzją. Nawet czytałem, że jest filozofią łagodzenia niechęci. Tak właśnie sugerują przeciwnicy. Tylko oni mają odwagę nazywania innych po imieniu. Panu Robertowi nie przyszło do głowy, że używanie języka przypomina mecz ping ponga czy tenisa. Uderzona piłka może wrócić do nas. Obelga także. Pomijanie słów, które mogą obrażać innych wynika ze zwykłej kultury osobistej. Murzyn, Cygan też ma w swoim języku niestosowne terminy na Białego. Niektórzy ograniczają problem poprawności politycznej do kwestii ras.

Co tu wyjaśnia „kontekst pozytywny”? Albo słowa Żyd, Cygan, Murzyn to normalne, neutralne określenia, albo są obraźliwe. Pan Robert proponuje jakąś szarą strefę. Komu to potrzebne? Coś tu pachnie nieelegancko.

Wulgarny, obraźliwy język miał od zawsze złe notowania. We wszystkich kulturach, obojętnie, jaki to był okres historii ludzkości. Dobrych manier, szacunku do innych powinna uczyć rodzina, szkoła… Kodeks interweniuje tam, gdzie umysł jest oporny na te dwie instytucje wychowawcze. Tak rozumiem poprawność polityczną. Jako pomoc dla niewiedzących, co to szacunek dla drugiego człowieka. Jezus jest najlepszym przykładem łagodzenia w dziejach ludzkości. Czy ktoś Jego filozofię krytykuje w Polsce? To nieuczciwe wiązać kulturę łagodzenia tylko z poprawnością polityczna. Jeśli Katolik żąda, by szanowano jego uczucia religijne, tym samym prosi, by ktoś postępował poprawnie. Jestem pewien, że Pan Robert pielęgnuje język, gdy zwraca się do ludzi, których szanuje.

Nasz dziennikarz zauważa dalej: „bo jak zastąpimy Żyda Judejczykiem czy Izraelitą, Cygana Romem a Murzyna Afroamerykaninem (a co z przedstawicielami czarnej rasy, którzy nie żyją w USA?), …”. No właśnie. Ci z czarnej rasy, o których Pan pisze to Afrykanie. Afrykanie i ich kuzyni Afroamerykanie, jak Polacy i diaspora zwana Polonią na całym świecie. W nadwiślańskim języku istnieje szlachetne słowo – życzliwość. Powinno zastąpić polityczną poprawność, gdyż lepiej oddaje ideę.

Wolność jest dla wszystkich. Nawet dla tych, którzy nie znają jej granicy. Wolność słowa natomiast dla dobrze wychowanych. Po polsku nazywamy tych ostatnich kulturalnymi.

Mamadou

Monitoring mediów jest możliwy dzięki wsparciu finansowemu Fundacji im. Stefana Batorego.

 Dokument bez tytułu