Panie Pośle, to było proste pytanie: Pańska partia „jest silna tylko dzięki słabości swojej konkurencji?” Takie pytanie zadał portal Onet pewnemu znanemu politykowi. Na to pytanie każdy partyjny szeregowiec jest w stanie udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Zadano je jednak nie byle komu.
Odpowiedzi udzieliła znana postać polskiej polityki: autor książek, w tym opracowania na temat Kościoła katolickiego w Polsce po transformacji ustrojowej. W latach 90. zajmował się problemami Kościoła katolickiego oraz pontyfikatem Jana Pawła II. Był redaktorem naczelnym katolickiego miesięcznika „Znak”, współpracuje z Fundacją św. Mikołaja, działającą na rzecz tworzenia hospicjów i domów samotnych matek. Organizuje w Krakowie archiwum życia i myśli Jana Pawła II. Tyle się dowiedziałem z internetu o panu Jarosławie Adamie Gowinie. Czego by oczekiwać od takiej duszy, która oddycha świeżym uduchowionym powietrzem? Sądzić można , iż taka osoba jest pełna wrażliwości i moralności, bo przecież to kardynalne cnoty każdej religii.
„Tylko” – to przesada – odpowiedział Onetowi Gowin. – Ale mam świadomość, że spora część wyborców głosuje na nas jako na „ostatnią nadzieję białych ludzi”, a raczej białych kołnierzyków.” Co sugeruje ta odpowiedź ? Do wyboru, do koloru. Tak już jest w naszej Polsce, że na tego typu słowa, jak „wybór Obamy to koniec cywilizacji białego człowieka” posła Górskiego, teraz „nadzieja białych ludzi”, znajdą się tacy, dla których nic się nie stało. Najczęściej mówi się o „niefortunnych” wypowiedziach. Obama rządzi i chyba biała cywilizacja ma się dobrze.
Biały kołnierzyk jest na wszystkich kontynentach. To zwykła kategoria zawodowa. Jak się prezentują słowa Pana Gowina w dobrym „salonie” owej białej cywilizacji? Ani paskudna, ani głupia, ani rasistowska. Ta wypowiedź jest bezsensowna.
Polsce zagrażało najczęściej okrutne sąsiedztwo ze wschodu, lub zachodu. pewnie że i północni Szwedzi też pojawili się na horyzoncie, ale generalnie Niemcy i Rosjanie zajmują podium. Przypominam, że należą do rasy białej. Gdyby nagle, Mongołowie przybyli z Czyngis Chanem, albo Hannibal jako dowódca wojsk Afryki subsaharyjskiej na słoniach, to Biali szukaliby tej nadziei, o której mówi poseł. A może chodzi o zagrożenie ekonomiczne ze strony dalekiego wschodu. Z tego co wiem, Bliski Wschód nie może wyłączyć kurka ropy czy gazu, bo ten strategiczny produkt kupujemy od białej Rosji. Skoro jest bezpieczna odległość od Indian (szeroki Atlantyk, kraje zachodnie), Afryka ani Azja nie zagrażają Polsce, co miał nasz (poseł) artysta na myśli?
„Ostatnia nadzieja białych” funkcjonuje w języku polskim (nie wyobrażam sobie takiego czegoś w językach francuskim czy angielskim) w kontekście sportowym. Nasi dziennikarze sportowi lubują się w tym zdaniu. Szczególnie w boksie (Gołota w swoim czasie był taką nadzieją) i w lekkiej atletyce (biegi). Generalnie tam, gdzie ciężko innym „rasom” pokonać czarnych sportowców.
Te słowa przypominają mi zespół muzyczny szukający jak najlepszego brzmienia dla nowej płyty. Wielu polityków uważa że ma konserwatywne poglądy i eksponuje swoją religijność. Tyle, że ich wypowiedzi weryfikują te przereklamowane poglądy. W naśladowaniu Jezusa (byciu Chrześcijaninem), każde dziecko wie, że takie słownictwo oddala raczej śmiertelnika od nadziei, jaką jest Chrystus. Fronda.pl komentuje: „wypowiedź Jarosława Gowina oczywiście nie była rasistowska, choć zgodnie z zasadami poprawności politycznej powinna zostać za taką uznana.” Tak pisze dziennikarz, który jest u kresu argumentów. Zwala na poprawność polityczną. Co ta ostatnia ma do słów posła? Bądźmy po prostu dobrze wychowani. Tak mówi polska tradycja, tak mówi wiele kultur świata. Wtedy bezsensowność posiedzi pokornie w kącie. Dopiero wtedy można olać anglosaski termin „political correctness”.
Mamadou
Monitoring mediów jest możliwy dzięki wsparciu finansowemu Fundacji im. Stefana Batorego.