Konfucjusz twierdził, że każdy człowiek tkwi w sieci wzajemnych zależności i ma określoną rolę do wykonania. Patrząc na politykę ekonomiczną Państwa Środka trzeba przyznać, że w skali globalnej Chiny nie zapominają lekcji Mistrza Kong.
Nie znam się na ekonomii, ba, nawet nie będę udawać, ze choć trochę mnie interesuje. Mam jednak pełną świadomość faktu, że od dużej ekonomii zależy to, co taki mały czlowieczek jak ja zje jutro na obiad i czy wreszcie poleci znowu na te swoje Wyspy i za ile! A cóż dopiero Cabo Verde, taki mały afrykański kraj, który wciąż boryka się z wieloma trudnościami. To wyjątkowo łatwy teren do ekspansji ekonomicznej. I Wielki Chiński Brat działa.
Kolejne umowy handlowe, wspomaganie inwestycji, rozwijanie współpracy i przyjaźni ( to drugie dziwnie mi coś przypomina). To dla władz i instytucji. A dla ludu występy chińskiego cyrku, koncert zespołu tanecznego w Sali Parlamentu w Prai, no i sklepy. Dużo tanich sklepów z tanimi towarami. I skąd my to znamy? Tylko że w Polsce mamy jakąś alternatywę, co zasobniejsi nawet 4 Aleternatywy i nie wszyscy muszą kupować sandałki, koszulki, zabawki, długopisy i setki innych produktów made in China. Na Wyspach Zielonego Przylądka najczęściej takiej alternatywy nie ma. Zatem powszechnie noszone koszulki klubów piłkarskich są chińskie, sandały, materiały piśmiennicze, nawet choinka na Wigilię.
W Mindelo z trudem można znaleźć sklep, którego właścicielem jest Kabowerdyjczyk. Wchodząc do wielu sklepów słyszymy wprawdzie dzień dobry po kreolsku,ale przez głośniki sączy się chińska muzyka, a skośnooka ekspedientka drepce za tobą krok w krok w obawie, że schowasz do kieszeni jakiś tandetny gadżet, który niby miałby ci przypominać Cabo Verde. Kiedyś zrobiłam sobie małą rundkę po sklepie: dwa metry w przód, dwa w tył, szybki zwrot w lewo, podskok i daję nura w ręczniki. Wynurzam się przy kubeczkach i napotykam przerażony wzrok ekspedientki: nie nadąża! Zawstydzam się, przecież ci ludzie ciężko pracują.
Tylko że ja w wyspiarskiej Afryce nie chcę słyszeć chińskiej muzyki w sklepach, domyślać się co mówi właściciel w swym sinokreolskim i nosić bluzki z napisem Cabo Verde, który rozpłynie mi się przy pierwszym praniu i zapaćka resztę. Idę więc na obrzeża miasta, bo im dalej od centrum, tym więcej tutejszych. Choć już pewnie niedługo.
A Skąd w ogóle chiński temat? Właśnie minął dzień Cabo Verde na EXPO 2010 w Szanghaju. Kabowerdyjski pawilon świetnie się prezentuje i wzbudza duże zainteresowanie wśród odwiedzających. Wyspy reprezentował prezydent Pedro Pires, obecni byłi też oczywiście wysocy rangą przedstawiciele gospodarzy. To dowód, jak bardzo Chiny stawiaja na współpracę z afrykańskimi partnerami.
Muzyczną oprawą dla obecności Cabo Verde w Szanghaju były występy Mayry Andrade i Tcheki, choć i tak najbardziej oczekiwanym punktem programu był koncert Cesárii Évory, pierwszy od czasu majowej operacji. Niedawno Cesária sama zapowiedziała swój powrót na scenę. Nie wiem tylko w jakim stylu, bo sądząc po nowej fryzurze może to być repertuar wczesnych Beatlesów.
A póki co zapraszam na wirtualną wycieczkę po pawilonie Cabo Verde i nie tylko…Afryka prezentuje się tu bardzo efektownie!
http://pavilion.expo.cn/c6600/ssize/13300001-09/ssize/en/index.html
Elżbieta