Teodorin Obiang, syn dyktatora Gwinei Równikowej, będzie miał super-jacht, który może kosztować nawet 380 milionów dolarów amerykańskich, czyli trzykrotnie więcej niż roczne wydatki tego kraju.
Teodorin już od dawna był uznawany za hulakę i playboya. Jego ojciec, Teodoro Obiang Nguema, trzyma rękę na wpływach z eksploatacji złóż ropy, więc syn może być spokojny o środki nawet na tak drogie zakupy. Teodorin wystąpił do niemieckiej firmy Kusch budującej luksusowe jachty ze zleceniem na zaprojektowanie statku. Sam projekt kosztował 342 tysiące dolarów amerykańskich. Jacht ma być ukończony do 2012 roku, również w Niemczech.
Na jachcie znajdą się kino, basen, restauracja, bar i zaawansowany system bezpieczeństwa. Jacht będzie mierzył 118,5 m. Koszt wybudowania jachtu będzie przewyższał nie tylko roczne wydatki Gwinei Równikowej. Wyliczono, że 380 milionów dolarów wyniosły trzyletnie wydatki tego państwa na edukację i służbę zdrowia.
Najbardziej kontrowersyjny jest fakt, że Teodorin może bezkarnie wydawać pieniądze, które pochodzą z niewiadomego źródła, w kraju Unii Europejskiej. Fortuna jego rodziny pochodzi przede wszystkim z pieniędzy z wydobycia ropy, które zamiast trafić do skarbu państwa, trafiają do ich kieszeni. To zresztą nie pierwszy zakup Teodorina. Wcześniej kupował już samolot, flotę luksusowych samochodów i posiadłość w Malibu w USA, wartą 35 milionów dolarów.
Władze Gwinei Równikowej potwierdziły, że Teodorin zamówił projekt, ale zdementowały zamiar wybudowania statku. W oficjalnym komunikacie zaznaczono też, że osoby publiczne w Gwinei nie mają zakazu osiągania dochodu z lukratywnych biznesowych przedsięwzięć. W przypadku Teodorina, tym przedsięwzięciem jest bez wątpienia bycie synem prezydenta kraju, który okrada jego mieszkańców z dochodów z wydobycia surowców naturalnych, i rządzi niepodzielnie od 1979 roku. A wszystko to dzieje się za przyzwoleniem krajów, które podobno przestrzegają tzw. zachodnich standardów. Tym krajom zależy przede wszystkim na dostępie do ropy.
p