To na terenie dzisiejszej Nigerii odkryto jedne z najstarszych, jednorodnych stylistycznie zabytków sztuki afrykańskiej. W prowincji Zaria (środkowa Nigeria, na płn. od rzeki Benue) w wioskach Nok, Jaba, Sokoto, archeolog Bernard Fagg wydobył w 1928 na światło dzienne terakotowe rzeźby portretowe i figurki zwierząt należących do kultury neolitycznej, nazwanej od miejsca znalezisk kulturą Nok.
Głowy z terakoty o naturalnej wielkości, wykazują cechy typowe dla sztuki rdzennie afrykańskiej. Rysy negroidalne, duża w stosunku do reszty korpusu głowa, widoczny zarys fryzury i skaryfikacji twarzowych są charakterystyczne także w przypadku rzeźb wykonywanych z drewna.
Starannie wyrzeźbione główki związane były prawdopodobnie z kultem przodków, stworzone zostały przez społeczność rolniczą. Za okres rozkwitu tej kultury uważa się IV p.n.e do II n.e, choć odnalezione zostały głowy terakotowe pochodzące już z X, IX wieku p.n.e.
Nie udowodnione naukowo, choć widoczne są powiązania między kulturą Nok a kulturą Ife, datowaną na wieki XII-XIV. Rzeźby o rysach podobnych do tych z Nok , znalezione zostały na stanowiskach archeologicznych w Wunmonije, Ita Yemoo, Pada, Esje, Volode. Jednak portrety Ife wyróżniają się subtelnością, realizmem i wielką swobodą ekspresji.
Materiał, z którego zostały wykonane, to nie czysty brąz (termin ten został przyjęty wśród badaczy i historyków sztuki), ale właściwie mosiądz (czyli stop miedzi, cynku, ołowiu i cyny) oraz terakota. Z terminem “sztuka Ife” kojarzy się przede wszystkim odlewy głów bądź rzadziej – postaci, choć znaleziono też rzeźby kamienne i wykonane w terakocie, przedstawienia zwierząt (sowy, słonie) czy stołki wyrzeźbione w granicie.
Za odkrywcę tzw. “brązów z Ife” uważa się Leo Frobeniusa, który dowodził greckiego pochodzenia rzeźb. Badacz dzieł sztuki Ife – F.Willet – relacjonuje, iż ciężkoo było komukolwiek uwierzyć w to, że tak wspaniałe rzeźby powstały w “takich” (czyli afrykańskich) warunkach. To jeden z wielu przesądów etnocentrycznych łączących pewien określony styl artystyczny, proces twórczy, ze środowiskiem dworskim czy wręcz europejskim.
Ze względu na skłonność do idealizacji subtelnych, mistrzowsko wykonanych portretów władców, królów i dygnitarzy, dopatrywać się można inspiracji kulturami starożytnej Grecji, Nubii czy Egiptu – zarówno w zakresie sztuki jak i religii. Jednak pochodzenie tych rzeźb jest rdzennie afrykańskie, są kolejnym ogniwem wzbogacającym wiedzę o sztuce afrykańskiej, jej różnorodności i bogactwie form wyrazu. Z kolei wpływ sztuki Ife widoczny jest w rzeźbach pochodzących z królestwa Beninu i u Gbo, Onitsha, Igbo Ukwu.
To w Ife, centrum religijnym i politycznym Jorubów w płd.-zach. Nigerii, znajduje się według mitologii jorubijskiej “pępek świata” – miejsce, w którym dokonało się jego stworzenie. Olorun – najwyższe bóstwo Jorubów, rozkazał bóstwu Oduduwa zejść z niebios aby poświęcić się kreacji ziemi i jej mieszkańców, oraz aby objąć tytuł pierwszego Oni – czyli władcy miasta Ile-Ife. To on jest mitycznym przodkiem wszystkich władców jorubijskich uwiecznionych w metalu i terakocie.
Rozproszenie stanowisk, w których znaleziono zabytki sztuki Ife, sugeruje powszechność ich występowania wśród przodków Jorubów, nie tłumaczy jednak jasno ich zastosowania. Rzeźby Ife były prawdopodobnie związane z kultami pogrzebowymi, a cześć oddawano im w świętych gajach lub w gospodarstwach domowych.
Najsłynniejsze są tzw. “portrety idealizowane”, naturalistyczne, choć znaleziono też rzeźby o bardzo abstrakcyjnym charakterze. Wydaje się, że realistyczne portrety były niejako dyktowane przez ich modeli; to ich idealny, wymarzony wizerunek. Otworki wokół warg czy na brodzie służyły być może do przytwierdzania włosów i imitacji zarostu czy fryzury. Charakterystyczne dla rzeźb Ife pionowe i poziome prążki wyryte na twarzy oznaczały zaś skaryfikację, która do dziś w kulturze afrykańskiej jest nie tylko dekoracją, ale przede wszystkim służy do określania stopnia w hierarchii plemiennej. Wspomniany już profesor F.Willet, podaje ciekawe, choć bardzo hipotetyczne wyjaśnienie funkcji rytych prążków: dzięki nim rozproszeniu ulega zbyt intensywne światło, a cienie zostają naturalnie rozjaśnione. Niewątpliwie zabieg ten nadaje “metalicznym” portretom wrażenia delikatności. Na niektórych rzeźbach widoczne są ślady nanoszenia na twarz kolorowej farby (w celach rytualnych bądź dekoracyjnych), czy przymocowywania koralików.
Odlewy całych postaci, twarzy czy zwierząt zostały wykonane techniką “traconego wosku” (cire perdue), znaną już mistrzom sztuki Nok. Technika ta, wymagająca wielkich umiejętności technicznych i dokładności, znana była już przed przybyciem Portugalczyków (1484).
Jej pierwszą fazą jest rzeźbienie głowy czy fragmentu postaci w miękkim materiale-zazwyczaj jest to wosk lub lateks (mleczko kaktusowe). Na tak uzyskaną formę nakłada się warstwę gliny i wypala się całość. W ten sposób wosk ze środka rozpuszcza się, a do glinianej skorupy wlany zostaje płynny metal. Po wysuszeniu stwardniała glina zostaje usunięta, a metalowy portret zajmuje miejsce delikatnego pierwowzoru woskowego. Dzięki łatwości, z jaką można wyryć drobne szczegóły w wosku czy w innym miękkim tworzywie, efekt uzyskiwany dzięki tej technice cechuje sie wyjątkową finezyjnością.
Od 1945 roku władze Nigerii wystosowały apel do ludności, a przede wszystkim do budowniczych dróg i robotników, o zgłaszanie odkrytych przez nich rzeźb. Duży popyt na rzeźby Ife na rynku sztuki doprowadził do wielu kradzieży i napadów na muzea nigeryjskie; znany jest przypadek z 1993 roku kradzieży 40-stu dzieł sztuki, które znalezione zostały w Paryżu i w 1996 oddane Nigerii.
W muzeach polskich “niestety” nie ma takiego problemu – żeby podziwiać zabytki Ife trzeba poszukiwać u źródeł lub u kolekcjonerów prywatnych, kupców i …grabieżców!
Karolina Marcinkowska
Karolina Marcinkowska, asystentka w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie w Dziale Etnografii Krajów Pozaeuropejskich – zajmuje się kulturą i sztuką Afryki oraz organizacją imprez. Absolwentka Etnologii i Antropologii oraz podyplomowego Studium Krajów Rozwijających się na UW w Warszawie, wolontariusz PAH. Współpracuje z Unia Teatr Niemożliwy i TR Warszawa. Podróżuje ile tylko się da, właściwie jest uzależniona od wędrowania, a może ma to we krwi. Jej mottem jest hasło “kto błądzi, nie szuka”- wierzy w nieprawdopodobne przypadki, znaki i ludzi spotykanych na swojej drodze. O zawrót głowy przyprawia ją ilość pasjonujących krajów, ludzi, języków, tańców, muzyki… Z dwóch możliwości wybiera obydwie.