O twórczości Ousmane Sembene w Polsce, jak to zwykle bywa z afrykańskimi pisarzami, wiadomo bardzo mało. Poza osobami zainteresowanymi afrykańską literaturą pewnie niewielu z nas miało nawet okazję przeczytać jakąkolwiek powieść, zresztą na język polski została jedynie przetłumaczona “Xala” (polskie wydanie 1978 rok), więc trudno się dziwić. Ciągle mam nadzieję, że afrykańska twórczość będzie kiedyś masowo tłumaczona na język polski, więc w ramach namawiania ludzi zainteresowanych literaturą do sięgania po te książki, trochę opowiem o “Les bouts de bois de Dieu”, jednej z najważniejszych powieści w twórczości Sembene.
Ousmane Sembene rozpoczynał jako pisarz, dopiero znacznie później, kiedy stwierdził, że z literaturą pisaną po francusku ma małe szanse dotrzeć do własnej społeczności, zdecydował się zostać reżyserem filmowym. Wiele z jego filmów zresztą zostało nakręconych na podstawie własnych powieści, jak chociażby wspomniana wyżej “Xala”, którą przerobił na film już rok po wydaniu książki, czyli w 1974 roku.
Wszystkie jego powieści były pisane po francusku, a część z nich przetłumaczono na język angielski, co oznacza, że w dużej mierze trafiły one do miłośników literatury afrykańskiej z Europy i USA oraz do wykształconych elit z Afryki. Jest to jedna z największych zresztą bolączek pisarzy afrykańskich, którzy zmuszeni są pisać w jednym z kolonialnych języków, by zdobyć jakichkolwiek czytelników dla swoich powieści, gdyż pisanie w jednym z lokalnych języków nie rozwiązuje problemu. Ilość języków, nawet w jednym kraju afrykańskim, jest tak wielka, że pisanie w jednym z nich mija się z celem. Trafiłyby one jedynie do wąskiego grona osób, potrafiących czytać w lokalnym języku, a już dalej w Afryce trafiłyby na mur nie do przebycia. Może zresztą w następnym artykule napiszę o tym, jak różni pisarze afrykańscy radzą sobie z tym problemem.
“Les bouts de bois de Dieu” (angielski tytuł “God's Bits of Wood”, moje robocze polskie tłumaczenie “Boże kawałki drewna”) to powieść opowiadająca o strajku pracowników kolei w 1947 roku w zachodniej Afryce, na odcinku biegnącym od Dakaru do Bamako. Zresztą opowieść o strajku jest oparta na własnych doświadczeniach Sembene, gdyż sam brał w niej udział. Oczywiście miłość Sembene do komunizmu i ideologii socjalistycznej jest znana, co może w Polsce szokować, ale w Afryce ma zupełnie inne konotacje. Ousmane Sembene kształcił się w szkole filmowej w Moskwie i należał do francuskiej partii komunistycznej, co silnie wpłynęło na jego własne poglądy odnośnie praw robotników. Zaś socjalizm w Afryce często zazębiał się z walką przeciwko kolnializmowi.
W “Les bouts de bois de Dieu” pracownicy kolei decydują się domagać swoich praw, gdyż są traktowani inaczej i gorzej opłacani niż biali, pracujący na podobnych stanowiskach. Ponadto nie otrzymują świadczeń emerytalnych, nie mają zebezpieczeń w razie wypadku, a także nie otrzymują pieniędzy na utrzymanie rodzin. Jednak, pomimo dosyć nudnego zdawałoby się tematu, Sembene mistrzowsko potrafi wciągnąć czytelnika w ten świat przez to, że nie skupia się na technikaliach samego strajku, ale opisuje wpływ, jaki owe wydarzenie ma na lokalne społeczności i na poszczególne osoby.
Jego umiejętność wnikania w głąb psychiki ludzkiej jest niezwykła. Szczególnie zachwyca różnorodność kobiecych postaci: od małej dziewczynki Ad'jibid'ji, która jest zbyt mądra, ciekawa świata i chłonąca wiedzę, choć w jej społeczeństwie czeka ją jedynie zamążpójście, przez jej babcię Niakoro, która tęskni za dawnym porządkiem świata, do Pendy, kobiety lekkich obyczajów, która prowadzi marsz kobiet na Dakar w ostatnich dniach strajku. Widzimy siłę lokalnych społeczności, tragedię kolonializmu i cudowną różnorodność postaci, które uczestniczą w tym wielkim historycznym wydarzeniu, o którym mało kto nawet słyszał w naszej części świata.
Przeczytałam tę powieść jednym tchem, nawet tego nie oczekując, bo szczerze powiedziawszy, kto by pomyślał, że wciągnie mnie powieść o jakimś tam strajku kolejarzy w zachodniej Afryce. Jednak jest to powieść o czymś znacznie większym: o sile ludzkiego charakteru, o społeczeństwie, które potrafi się poświęcić, by wprowadzić niezbędne zmiany oraz o niezwykłych osobach, które nie są niezwykłe same w sobie, ale przez to, jak się zachowują w obliczu trudności. Dlatego też polecam ją…
Na zakończenie może małe wytłumaczenie tytułu: w lokalnej tradycji nie można liczyć ludzi w domostwie, gdyż przynosi to pecha, więc mówi się o nich, że to Boże kawałki drewna. I to właśnie te Boże kawałki doprowadzają do zmian, które są pierwszym etapem walki o niepodległość od kolonialnej dominacji.
Miłka Stępień