To był skandal. Nikt przed nią nie śpiewał o pożądaniu, o kobiecej zmysłowości. Występując, prosiła starszych o wybaczenie, bo zgodnie z obyczajem nie wypada przy nich mówić o takich rzeczach
Król miał siedem żon. On zasiadł pośrodku, cztery żony po jego prawej ręce, trzy po lewej. Na scenę weszła Oumou Sangare. – Poligamia to najgorsza rzecz – zaśpiewała. – Ludzie nie wierzyli własnym uszom, niektórzy bali się słuchać, także dziennikarze, zaczęli uciekać – śmieje się Sangare, gdy dopytuję o tę historię. – To było w Królestwie Suazi (państwo w południowej Afryce), zaproszono mnie tam na koncert. Król miał 28 lat i co roku poślubiał nową żonę. Dziewczyny tańczyły przed nim nagie, a on wybierał spośród nich – opowiada. – Dlaczego miałabym się bać? Bo to był król? Zawsze o tym śpiewałam i będę walczyć do upadłego o prawa kobiet – mówi. A król? Król dosłuchał koncertu do końca. 'Śpiewający ptak', afrykańska diwa, supergwiazda, charyzmatyczna pieśniarka, jeden z najwspanialszych kobiecych głosów – tak opisywana jest Oumou Sangare z Mali.Moussolou… Moussolou… To znaczy: kobiety – tłumaczy ze swojego języka, w którym śpiewa. Rozmawialiśmy z Oumou Sangare tuż przed jej przyjazdem do Polski, była jeszcze w domu w Bamako – stolicy Mali (północno-zachodnia Afryka). Tu mieszka od urodzenia. Ma 40 lat. 'Moussolou' to tytuł jej pierwszego albumu. Nagrała go, gdy miała 21 lat. – O tak, niektórzy się oburzali: 'Za kogo ona się uważa, że mówi o małżeństwie, o miłości w taki sposób?!'. Byli tacy, którzy mówili, że zwariowałam. Odpowiadałam, że czasem trzeba zwariować, żeby zmienić świat. Ale młodzi zareagowali entuzjazmem, to był ogromny sukces – opowiada o płycie, która z miejsca uczyniła ją gwiazdą. 'Moussolou' przynosząca zarazem muzykę nowoczesną i opartą na tradycji stała się przebojem w całej zachodniej Afryce. I zabrzmiała jak wezwanie do rewolucji. – Przeciw poligamii. Przeciw aranżowanym małżeństwom, do których młode dziewczyny są zmuszane, sprzedawane przez rodzinę. Przeciw poniżeniu, jakie cierpią kobiety w Afryce. O tym zaśpiewałam. O prawie do godności, wolności. Ale też do prawdziwej miłości, namiętności – mówi. W malijskich realiach – w konserwatywnym, muzułmańskim społeczeństwie – taki głos młodej kobiety był aktem odwagi. 'Przyniosła malijskim kobietom wieść o emancypacji' – pisze się o niej. – Co mi dało odwagę? Cierpienie mojej matki – odpowiada.Mój ojciec miał cztery żony. Matka była pierwszą. Kiedy ja miałam dwa lata – poślubił drugą. W końcu zostawił moją matkę z sześciorgiem dzieci. W Mali nie ma czegoś takiego jak opieka społeczna, matka została sama, opuszczona przez wszystkich, bez środków do życia. Mieszkaliśmy w jednej izbie, tyle razy widziałam w nocy, jak matka patrzy na nas i płacze, bo wiedziała, że następnego dnia nie będzie miała nas czym nakarmić – opowiada. 'Cierpienia, które znosi kobieta, nie da się porównać z niczym. To, jak cierpiała moja matka – nigdy nie widziałam niczego podobnego' – śpiewa w utworze 'Magnoumako'. 'Magnoumako' znaczy skrajne cierpienie, agonia. Mówi, że afrykańskie kobiety nie mogą słuchać tej pieśni, nie płacząc. Jej matka też – kiedy słyszy to w radiu, wyłącza je.Miała pięć lat, kiedy zaśpiewała dla ponad trzech tysięcy osób na stadionie w Bamako. – Byłam taka mała, że postawiono mnie na stole, żeby publiczność mogła zobaczyć. A ja stanęłam… Tylu ludzi! Tyle świateł! I uciekłam… Zawołano na pomoc mamę, powiedziała mi: 'Nie bój się. Śpiewaj tak, jak robisz to codziennie w kuchni. I zamknij oczy. Nie będziesz nikogo widzieć'. Wróciłam, weszłam na stół, zaśpiewałam z zamkniętymi oczami – śmieje się. Skąd wzięła się na stadionie? – To był konkurs dla dzieci, zdobyłam najpierw pierwszą nagrodę w moim przedszkolu i dostałam się do wielkiego finału – wspomina. Wygrała ten finał.W tymsamym czasie zaczęła zarabiać, śpiewając podczas ślubnych ceremonii i innych uroczystości, które w Mali organizuje się tradycyjnie na ulicach. Zaprasza się na nie śpiewaków, a w dowód uznania obrzuca ich pieniędzmi – opisuje. – Moją szkołą muzyczną była ulica. Lubiłam to! Była atmosfera święta, radości. Na początku występowała z matką, potem sama. – Mama wspaniale śpiewała. Wielką śpiewaczką była też moja babcia – opowiada. – Ale matka nie miała już potem siły, żeby występować, prowadziła mały sklepik, przynosił niewiele dochodu. Często mieliśmy pieniądze na jedzenie tylko w te dni, kiedy śpiewałam. A śpiewała tak, że obrzucano ją pieniędzmi coraz hojniej. Zdołała nawet wybudować dom dla rodziny za to, co zarobiła. Podczas tych występów została dostrzeżona, zaproszono ją najpierw do Ensemble Instrumental du Mali – najważniejszego narodowego zespołu grającego muzykę czerpiącą z malijskiej tradycji – a później do grupy Djoliba Percussions, z którą jako 16-latka pojechała na koncerty do Europy. W końcu założyła własną grupę i rozpoczęła współpracę ze znakomitym muzykiem, aranżerem Amadou Ba Guindo – tak powstał album 'Moussolou'. Debiut, o którym pisano, że był jak 'eksplozja bomby'.Drżenie, dreszcze namiętności – można przetłumaczyć tytuł piosenki 'Diaraby Nene', najsłynniejszej na pierwszej płycie. Zaśpiewała o miłosnym pragnieniu, słodyczy pieszczot, o tym, jak kładzie rękę na piersi ukochanego, jego brzuchu, ramionach, jak drży z namiętności…- To był skandal. Przedtem nikt u nas tak otwarcie o tym nie śpiewał, były piosenki o miłości, ale nie pożądaniu, nie o kobiecej zmysłowości – śmieje się. Śpiewając, prosiła starszych o wybaczenie, bo zgodnie z obyczajem nie wypada przy nich mówić o takich rzeczach. – Napisałam tę piosenkę, kiedy miałam 15 lat i się zakochałam. Wtedy jej nie śpiewałam publicznie, była moją prywatną pieśnią. Ta miłość była pierwszym szczęściem, którego zaznałam w życiu po cierpieniach dzieciństwa, braku miłości ojca – opowiada. – Tak, on został moim mężem. Jest nim do dzisiaj.Po co zajmować się graniem muzyki innych ludzi, kiedy nasza jest tak bogata? – powiedziała w jednym z wywiadów. Jej muzyka jest fascynującym połączeniem tradycji z nowoczesnością. Czerpie z nurtu zwanego wassoulou – od nazwy regionu w południowym Mali. Stamtąd pochodzili jej rodzice. Nazywana jest 'Sangare – śpiewający ptak', bo to przydomek – przywilej przysługujący artystom. Styl wassoulou nawiązuje do wielowiekowej tradycji obrzędów myśliwskich, rytualnych, sakralnych pieśni wykonywanych przy wtórze sześciostrunowej harfy – instrumentu, któremu przypisywano magiczną siłę. W latach 50.-60. młodzi ludzie z tamtego regionu przetworzyli stare wątki na muzykę popularną. 'Muzyka burdelowa', 'tańczą, jakby pogryzły ich pluskwy' – oburzała się starszyzna na młodych tańczących do nowej, elektryzującej i hipnotycznej muzyki, której blisko do formuły tzw. afrobeatu, z łatwością łączącego się z jazzem i funky. Charakterystycznym instrumentem dla tego stylu stała się nowa wersja harfy – kamalengoni. Słychać ją na płytach Oumou Sangare. To właśnie przenikanie stylów spowodowało, że jej śpiewanie zachwyciło najpierw Afrykanów, a potem słuchaczy w Europie i w Ameryce. Uznanie na świecie przyniosły jej kolejne dwa albumy – wydane w latach 90. 'Ko Sira' i 'Worotan', nagrane w prestiżowej wytwórni World Circuit. W 2001 r. tylko w Afryce ukazała się kolejna płyta – 'Laban' – a dwa lata później na międzynarodowym rynku – dwupłytowy album zatytułowany 'Oumou', będący zbiorem najważniejszych utworów. W ostatnich latach pojawiała się na scenie m.in. obok Tracy Chapman, zaśpiewała w duecie z Alicią Keys.'Ko Sira' znaczy 'dzień ślubu'. A 'Worotan' – 'dziesięć orzeszków koli'. – Dziesięć orzeszków z drzewa koli to w malijskiej tradycji cena, którą p
łaci się za pannę młodą – tłumaczy. Sukcesy jej nie zmieniły – walkę o prawa kobiet wciąż uznaje za swoją misję. – Kiedy śpiewam, pocieszam setki tysięcy kobiet w Afryce – mówi. Na płycie 'Worotan' śpiewa przejmująco i gniewnie: 'Kobiety, musimy się modlić do Boga, by się nad nami zlitował/ bo mamy już dość cierpień/ kobiety świata, powstańcie, walczmy o naszą wolność/ kobiety z Mali, kobiety z Afryki, walczmy o nasze umiejętności/ kobiety, walczmy razem o naszą wolność/ tylko tak możemy zakończyć społeczną niesprawiedliwość'. W innym miejscu – ironicznie: 'Kobiety świata, oto jest mały małżeński stołek, który należy do waszego męża…'. To stara pieśń, którą do dziś na wsiach starsze kobiety śpiewają wychodzącym za mąż dziewczynom, przykazując, jak mają zachowywać się w małżeństwie. Pieśń mówi: twój mąż posadzi cię na niskim stołeczku i powie, czego oczekuje od ciebie, a ty bądź mu posłuszna. Jeśli zostaniesz uderzona, masz znosić to z pokorą – przykazuje nawet pieśń. 'Widzisz? Kobiety wstają pierwsze i kładą się spać ostatnie. Idą do lasu, rąbią drzewo, dźwigają je do wioski, niosąc dziecko na plecach. Potem gotują, piorą, dźwigają wodę. Jeden mężczyzna ma cztery żony. I gdzie są mężczyźni? Siedzą pod drzewem i palą' – pokazywała reporterowi z 'The Times', który podróżował z nią po malijskich wioskach. W innym wywiadzie mówiła: 'Mężczyźni lubią rytmy, które gram, i być może nawet myślą, że jestem piękna. Ale są wściekli, ponieważ mówię kobietom, by zbuntowały się przeciw swoim mężom'.Na scenie nosi oszałamiające kolorowe suknie w tradycyjnym afrykańskim stylu, do tego wysokie szpilki z Paryża, które zrzuca podczas koncertów. Sznury korali, kolczyki, bransolety. A do tego nieprawdopodobnie długie pomalowane na niebiesko paznokcie. – Teraz nie są takie długie, ale bardzo takie lubię – śmieje się. Bizneswoman – mówi się też o niej. Wybudowała i prowadzi hotel Wasulu w Bamako. Pokoje noszą imiona sławnych malijskich muzyków. Kupiła ziemię, uprawia ją – częścią upraw zaopatruje hotel, resztę rozdaje ubogim. Dwa lata temu na afrykańskim rynku pojawiły się samochody chińskiego producenta – podpisał z nią umowę na wykorzystanie nazwiska – nazywają się Oum Sang. Ma mieszkanie w Paryżu, wpada tam na tydzień co jakiś czas. – Nigdy nie wyprowadzę się z Mali. Mali mnie inspiruje, moją muzykę i wszystko, co robię – mówi. Została wybrana na ambasadora FAO – Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia i Rolnictwa walczącej ze światowym głodem. Dostała nagrodę UNESCO za 'wkład w rozwój muzyki, a także służenie pokojowi, porozumieniu między ludźmi i międzynarodową współpracę'. W jednym z utworów śpiewa o tym, co czuje kobieta, która nie może mieć dziecka. – Wyszłam za mąż i przez kilka lat nie mogłam zajść w ciążę. Zaczęłam się bać. Bo u nas mówi się czasem, że jeśli kobieta odnosi zbyt wiele sukcesów, nie będzie miała dzieci. To sposób, żeby odebrać kobietom odwagę – opowiada. Urodziła syna, ma 14 lat. – Jest bardzo wysoki. Nie śpiewa. Gra w koszykówkę – śmieje się Oumou Sangare.Źródło: Wysokie Obcasy