Jeżeli lubisz szybkie kino akcji, okraszone atmosferą lat 70. to ten film możesz obejrzeć bez obaw. Jeżeli lubisz dobrą muzykę, zobacz ten film, żeby jej posłuchać.
Weteran z Wietnamu, żołnierz Zielonych Beretów, wraca do domu. Na miejscu zastaje narkotykowe gangi, które rządzą okolicą, a ich ofiarą staje się nawet jego żona, uzależniona od narkotyków. Gordon postanawia zebrać swoją trzyosobową armię i rozpoczyna wojnę z bezprawiem.
“Gordon’s War” zasłużył sobie na miano filmowego klasyka blaxploitation. Przemoc, doskonała muzyka, akcja. W „Gordon’s War” zobaczymy wojnę, którą prowadzą czarni Amerykanie z czarnymi dilerami. Nie ma w niej miejsca na przekaz wrogi wobec białej supremacji. W świecie Gordona występują wyłącznie Afro-Amerykanie, którzy rozwiązują własne problemy. Dopiero na końcu mafijnego łańcucha pojawiają się biali bossowie, z którymi i tak rozprawi się Gordon i jego “armia”.
W roli Gordona wystąpił Paul Winifield, znany z amerykańskiego filmu, telewizji i sceny. Była to jedna z pierwszych głównych ról w filmie fabularnym. W 1973 roku, w roku premiery „Gordon’s War”, Winifield został nominowany do Oscara za film “Sounder”.
Reżyserem “Gordon’s War” był inny znany afro-amerykański aktor i reżyser, Ossie Davis. “Wojna Gordona” była trzecim filmem w jego reżyserskiej karierze, ściśle powiązanej z latami 1970-1978.
Bohaterem filmu na równi z tytułowym Gordonem jest muzyka. Przenosi nas do czasów, które już bezpowrotnie minęły. Poznajemy Harlem, wibrujący wraz z jego dźwiękami. Naprawdę warto obejrzeć ten film, bo krew w nim nie leje się po to, aby stworzyć krwawy strumień przemocy. Ci dobrzy, rozprawiają się ze złymi. “Czarny szeryf” Gordon pomści żonę i zlikwiduje kilku “drani”.
Paweł Średziński