Prawie 90 procent osób uprawnionych do głosowania wzięło udział w wyborach prezydenckich. Zwycięzcą jest Jose Mario Vaz, jednak nie zdobył wystarczającej liczby głosów i będzie musiał zmierzyć się z Nuno Gomesem Nabiamem w drugiej turze, 18 maja br.
Faworytem wśród 13 kandydatów był właśnie Vaz, były minister finansów i kandydat Afrykańskiej Partii Niepodległości Gwinei i Wysp Zielonego Przylądka (w skrócie PAIGC). Wśród jego najważniejszych rywali wskazywano przedstawicieli nowego politycznego pokolenia, takich jak Paulo Gomes, były pracownik Banku Światowego i absolwent Harwardu. Jednak do drugiej tury przeszedł Nabiam, który cieszy się pełnym poparciem armii.
To właśnie wojsko uniemożliwiało demokratyzację życia w Gwinei Bissau, doprowadzając do zamachów stanu. Poprzednie wybory w 2012 roku nie odbyły się ze względu na wojskowy przewrót. Dotychczas żaden z wybranych prezydentów w tym kraju nie był w stanie rządzić przez całą pięcioletnią kadencję.
Gwinea Bissau zmaga się też z problemem korupcji i nielegalnym tranzytem narkotyków z Ameryki Południowej do Europy. Kraj ten stał się punktem przerzutowym kokainy. Południowoamerykańskie kartele wykorzystują niestabilną sytuację w Gwinei Bissau i linie brzegową, obfitującą w naturalne kryjówki, gdzie dokonywany jest przeładunek.
fai