Jedną z ofiar kryzysu żywnościowego jest Afryka. Winę za ten kryzys ponoszą światowe instytucje takie jak Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Światowa Organizacja Handlu – twierdzi Walden Bello, starszy analityk Focus on the Global South.
Afryka żywiła się sama
Nie jest tak, że Afryka zawsze nie była w stanie wyprodukować żywności na swoje potrzeby i jej eksportować. Jeszcze w latach 60-tych eksportowała 1,3 miliona tony żywności rocznie. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Afryka już nie eksportuje, ale importuje, a import zapewnia 25 procent żywności. Jeżeli dojdą do tego klęski żywiołowe i następujący po nich głód, co w ostatnich latach staje się coraz częstszym zjawiskiem, afrykańskie kraje okazują się całkowicie zależne od pomocy z zewnątrz.
Afrykańskie rolnictwo znalazło się w dużych tarapatach. Oprócz wojen domowych i epidemii HIV/AIDS, Bello podaje jeszcze inne przyczyny rolniczego kryzysu, które widzi w działaniach takich instytucji jak Bank Światowy.
Malawi
Na potwierdzenie swojej tezy wskazuje przykład Malawi. W 1998 roku został tam zainicjowany rządowy program rozdawania „pakietów rolniczych” najuboższym rodzinom. W skład pakietu wchodziły darmowe nawozy i nasiona. Okazało się, że akcja przyniosła bardzo dobre rezultaty. Po kilku latach Malawi miało nadwyżkę kukurydzy. Jednak w tym momencie wkroczył Bank Światowy i inni zachodni donatorzy. Ich zdaniem takie wsparcie ze strony rządu było czymś niedopuszczalnym. Dlatego malawijskie władze postanowiły zakończyć akcję rozdawania pakietów. Konsekwencje zastosowania się do zaleceń Banku Światowego doprowadziły do zmniejszenia produkcji rolnej. Jakby tego było za mało, Międzynarodowy Fundusz Walutowy nalegał, aby Malawi sprzedało swoje rezerwy ziaren, aby spłacić część swojego zadłużenia. Malawijskie władze posłuchały także funduszu, ale wkrótce przyszła klęska głodu.
W 2005 roku rząd Malawi miał już dość Banku Światowego i Funduszu. Wybrał swoją drogę, powracając do subsydiowania dwóch milionów gospodarstw przy zakupie nawozów sztucznych za 1/3 ceny oraz ziaren. W rezultacie Malawi znów zaczęło mieć nadwyżki kukurydzy, stając się jednocześnie jej eksporterem do krajów Afryki Południowej.
Kto odpowiada za kryzys?
Opór Malawi stanowi wyjątek na mapie Afryki. W innych afrykańskich krajach rolnicy nadal płacą cenę za „dobre rady” Banku Światowego. Najlepszym przykładem są uprawy bawełny, które zupelnie nie opłacają się w Afryce, bo afrykańska bawełna nie może konkurować z subsydiowaną bawełną ze Stanów Zjednoczonych. Jednak zachodni eksperci nie przejmują się tym, że przekształcenie terenów rolniczych w bawełniane uprawy osłabia bezpieczeństwo żywnościowe. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku biopaliw, ale…
Bello twierdzi, że to nie biopaliwa, ale wieloletnia działalność zachodnich instytucji z Bankiem Światowym na czele jest przyczyną kryzysu żywnościowego i kryzysu w afrykańskim rolnictwie. Z jednej strony mówi się Afryce, że nie można subsydiować rolnictwa, a jeszcze wcześniej odebrało się afrykańskim krajom zdolność eksportową. Z drugiej Światowa Organizacja Handlu nie potrafi wyegzekwować od Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej rezygnacji z subsydiowania amerykańskiego i europejskiego rolnictwa.
Bank Światowy i inne, podobne mu instytucje, odpowiadają też za brak samowystarczalności krajów Afryki w zakresie produkcji żywności. Przez kilka ostatnich dekad zachodni eksperci zniechęcali do prowadzenia małych gospodarstw rolniczych, promując import żywności. W ten sposób Afryka nie potrafi się teraz wyżywić sama, bo rezygnacja z prowadzenia niewielkich gospodarstw rolnych spowodowała drastyczny spadek liczby produkowanej żywności.
Jednak przykład Malawi pokazuje, że można zapobiec klęsce głodu. A może wystarczy nie słuchać dobrych rad Banku Światowego?