Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że jedenastka „Leone Stars” nie przystąpi do meczu w eliminacjach Pucharu Narodów z Nigrem w przyszły weekend. Chodziło o to, że Piłkarska Federacja Sierra Leone obstawała przy miejscowym szkoleniowcu – Christianie Cole. Z kolei ministerstwo sportu optowało za Szwedem – Larsem-Olofem Mattssonem. Futbolowe władze otwarcie groziły tym, że w takim razie reprezentacja nie przystąpi do ważnego meczu. Groził wielki międzynarodowy skandal.
Na szczęście wszystko udało się jakoś wyjaśnić. Przynajmniej czasowo. W poniedziałek spotkały się wszystkie zainteresowane strony i ustalono, że w meczu z Nigrem „Leone Stars” poprowadzi jednak trener ze Skandynawii. Cole ma być jego asystentem. Przewiduję kolejną awanturę, bo razem z Mattssonem do Freetown ma też przylecieć dwóch innych szkoleniowców ze Szwecji. Zresztą zobaczymy, jak będzie.
Tymczasem u nas bałagan i zamieszanie jest chyba jeszcze większe. I nie chodzi już o lokalizację meczu z Francją czy inne sprawy. Jesienią biało-czerwoni mieli zagrać z Zambią. Spotkanie miało być rozegrane na stadionie w Rzeszowie. Tymczasem teraz okazuje się, że nic z tego meczu nie wyjdzie. Okazuje się, że prezes PZPN Grzegorz Lato nie wie co mówi. Najpierw opowiadał o meczu z Zambią w Rzeszowie, a teraz inni pracownicy piłkarskiej centrali dementują te informacje.
Rzeczniczka PZPN powiedziała, że jeśli miałoby dojść do jakiegokolwiek meczu z zespołem z Czarnego Lądu, to zagrałaby z nim drużyna złożona z zawodników ligi polskiej. To naprawdę żałosna postawa piłkarskiej centrali.
Michał Zichlarz,
Afrykagola.pl