Znamy ostateczne rozstrzygnięcia w grupie A – z pierwszego miejsca awansuje Angola, a z drugiego Algieria. Mali i Malawi niestety żegnają się z turniejem. Takiego układu można było się spodziewać zarówno przed turniejem jak i przed ostatnią kolejką, jednak po pierwszych sensacyjnych rozstrzygnięciach tabela wyglądała zgoła inaczej.
Czarne Antylopy mierzyły się w ostatnim meczu z Algierią. Remis zapewniał praktycznie awans obu zespołom. I niestety właśnie wynik bezbramkowy był najbardziej spodziewanym rozstrzygnięciem jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. W pierwszej połowie zarówno Algierczycy jak Angolczycy próbowali jeszcze zagrań ofensywnych. Swoich szans nie wykorzystali Matmour i Bougherra po stronie Pustynnych Lisów, a Manucho i Ze Kalanga w drużynie gospodarzy. O niewielkiej determinacji Czarnych Antylop może świadczyć fakt, iż na ławce rezerwowych zasiadł bez wyraźnego powodu Flavio, najlepszy strzelec drużyny. Druga połowa była już doskonałym przykładem antyfutbolu. Jeśli już przypadkiem piłka dotarła w pole karne któregoś z zespołów fatalną nieskutecznością grzeszyli napastnicy. Najlepszą okazję mieli gospodarze – po rzucie wolnym 30 metrów od bramki, mocno uderzył Jamuana. Piłka leciała w sam środek bramki, ale bramkarz nie zdołał jej chwycić i nieomal przeszła między jego nogami. Ale był to jedyny emocjonujący moment w drugiej połowie tego niezwykle statycznego meczu.
Zgoła odmienne nastroje panowały w Cabindzie. Faworyzowane Mali musiało wygrać z Malawi i liczyć na to, że Angola nie zadowoli się remisem. I malijskie Orły postanowiły zrobić wszystko co w ich mocy, żeby udowodnić, że na awans zasługują. Po 3 minutach gry prowadzili już 2:0. Najpierw w pierwszej minucie tragiczny błąd popełnił malawijski bramkarz Sanudi, który wybił piłkę wprost pod nogi Fredericka Kanoute. Ten nie miał większych problemów z umieszczeniem futbolówki w bramce, do której Sanudi nie zdążył jeszcze wrócić po pechowej interwencji. W trzeciej minucie fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Seidou Keita. Po jego strzale piłka uderzona z prędkością 115 kmh zatrzepotała w prawym rogu malawijskiej bramki. Pierwsza połowa zakończyła się takim wynikiem, ale od początku drugiej części gry do odrabiania strat ruszyły Płomienie, którym do awansu wystarczył remis, przy utrzymującym się w Luandzie wyniku. Opłaciło się już w 58. minucie, kiedy po wielkim zamieszaniu piłkę do siatki skierował niezawodny Russel Mwafulirwa. Niestety w 71. minucie „niezawodny” zawiódł i nie trafił głową do bramki z odległości dwóch metrów. Jak to w piłce bywa, niewykorzystane sytuacje się mszczą i w 85. minucie tragiczny błąd defensywy Malawi wykorzystał Bagayoko i było praktycznie po meczu. Praktycznie, bo Malawi bynajmniej nie złożyło jeszcze broni. W 86 minucie kolejną szansę zmarnował Mwafulirwa, który znów był najsprytniejszy w zamieszaniu w polu karnym, ale po jego strzale piłka otarła się o malijskiego bramkarza i skończył się sen Malawi o drugiej rundzie. Ale zwycięzcy też nie mieli się z czego cieszyć, gdyż także oni, podobnie zresztą jak 2 lata temu, zakończyli swój udział w PNA na fazie grupowej.
W ćwierćfinale Angola zmierzy się ze zwycięzcą meczu Ghana – Burkina Faso, a Algieria będzie musiała na drodze do półfinału pokonać Wybrzeże Kości Słoniowej, chyba że Burkina Faso pokona Czarne Gwiazdy różnicą więcej niż 2 goli. Oba ćwierćfinały zostaną rozegrane w niedzielę 24 stycznia.
Łukasz Kalisz
Więcej w serwisie Angola 2010.