Przywódca angolskiej opozycji, skupionej wokół União Nacional para a Independência Total de Angola (UNITA), Isaias Samakuva, twierdzi, że obecny rząd Angoli będzie starał się wygrać wrześniowe wybory za wszelką cenę.
Samakuva jest przekonany, że rządzący krajem prezydent Jose Eduardo dos Santos i jego partia, Movimento Popular de Libertação de Angola (MPLA), nie zawahają się użyć przemocy przeciwko ludziom, którzy chcą zmian w Angoli. Tymi ofiarami dos Santosa mają być działacze UNITA. „Nie powinniśmy się bać, bo nadszedł czas zmian. 5 września ludzie zmienią reżim za pośrednictwem prostszej broni: głosowania” – powiedział Samakuva, na wiecu otwierającym kampanię wyborczą.
Co innego mówi dos Santos. Twierdzi, że zadba o prawidłowy przebieg wyborów. Same wybory będą odbywać się zgodnie z zasadami demokracji raz na cztery lata.
W przeszłości MPLA i UNITA walczyły ze sobą podczas wojny domowej, która trwała przez trzy dekady. Teraz będą rywalizować o miejsca w parlamencie. Poprzednie wybory odbyły się w 1992 roku, ale UNITA odrzuciła ich wyniki i wznowiła wojnę. W jednym liderzy obu ugrupowań są zgodni. Nie chcą powtórki z Kenii i Zimbabwe. Sprawdzian ich dobrej woli odbędzie się 5 września.