Wybory w Algierii nie miały spokojnego przebiegu, chociaż i tak udało się ograniczyć incydenty do sporadycznych zamieszek i zamachu bombowego. Według ich wyników zwycięzcą, bez potrzeby ogłaszania drugiej tury, jest prezydent Abdelaziz Bouteflika.
Bouteflika zdobył aż 90 procent głosów. Daleko za nim, na drugim miejscu znalazła się jedyna kobieta kandydująca w wyborach, Louisa Hanoune z ponad 4-procentowym poparciem. Pozostali czterej kandydaci nie zdobyli więcej niż 2,5 procent głosów.
Do urn miało pójść aż 74 procent osób uprawnionych do głosowania. Był to zatem wynik lepszy niż w 2004 roku, kiedy zagłosowało niewiele ponad 60 procent osób. Nie zgadza się z nim opozycja, która zbojkotowała wybory, a teraz twierdzi, że ich wyniki zostały zmanipulowane.
Bouteflika rządzi Algierią od 10 lat. O ile udało mu się spacyfikować kraj pogrążony w wojnie domowej z islamistami, to jest oskarżany o niewłaściwy rozdział dochodów pochodzących z eksploatacji bogatych złóż ropy i gazu w Algierii. Mimo to obiecał w kampanii wyborczej stworzenie 3 miliony pracy i ponowne ogłoszenie amnestii dla uzbrojonych islamistów, jeśli tylko zrezygnują na zawsze z przemocy i prowadzenia dalszej walki z algierskimi władzami.